Niestety, krótka chwila zadowolenia z moich umiejętności wysiadywania kłusa, przeminęła.
Z wiatrem.
Wczoraj w stajni na S jednym z zadań było kłusowanie bez strzemion. Dzielnie próbowałam rozluźnić się i poddać ruchowi kobyły. A guzik. Cztery kroki jeszcze się dało, a potem traciłam równowagę i wczepiałam się rozpaczliwie w grzbiet konia. Pocieszam się, że poza utrzymaniem równowagi miałam również sterować, co zwiększało poziom trudności. Do tego zaczęła nakręcać się śruba usztywnienia i mojego i końskiego. Jak tak ma wyglądać jazda na Andaluzji to ja dziękuję, postoję.
A propos jazdy na Andaluzji, wróżyłam sobie dzisiaj pasjansem na komórce i wyszło mi że Andaluzja będzie jezdna spacerowo. Ponieważ moje wróżby się raczej sprawdzają, to dzisiaj mam chwilę wiary.
I mam też ogólną dobrą wiadomość, pasjans powiedział, że w 2012 końca świata nie będzie :)
I tak to w dobrym nastroju oglądam przyszłe prezenty urodzinowe, czyli pady w kolorze pomarańczowym.
I jeszcze powiem, że dzisiaj Bu skończył 2 latka!
Sto lat!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz