Na dnie zakurzonej szuflady leżał sobie twardy dysk. A na tym dysku było dużo ciekawych zdjęć, między innymi Andaluzji z 2007 roku. Wniosek jest nieubłagany. Ja przytyłam, koń wypiękniał, a Andrzej schudł. Niestety nie robiłam zdjęć kopyt. Miesiąc później kobyła pojechała do Gliwic i zaczęły się nowe etapy w naszych życiach. Ja zaszłam w ciążę a koniczyna dostała szansę na nowe kopyta.
Jedna z nielicznych switaśnych fotek Andrzeja i Andaluzji.
Mój zaciesz na widok konia.
Zdjęcia na którym najwięcej nicniewidać kopyt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz