No właśnie.
Nos już zatkany. Gardło nie zawiodło - boli. Oczy łzawią.
Nie jest dobrze.
Pan Bu w domu, nie mam siły go do przedszkola targać. Z resztą też ma katar.
Małż w pracy, albo w samolocie, albo trenuje do wielkiego wydarzenie pt zawody thriatlonowe... Na razie zdrowy.
Zamówiłam ziółka wzmacniające, pije herbatkę imbirową i czekam aż wirus przeminie z wiatrem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz