Zgodnie
z tradycją pożegnaliśmy lato w świętomarcińskim świetlnym korowodzie. To jedna
z piękniejszych tradycji, z którymi się tu spotkałam.
W dniu świętego Marcina (11
listopad) odbywają się po zmierzchu procesje z kolorowymi latarniami. Kiedyś
latarnie (a raczej lampiony) oświetlano świecami. Lecz z powodu łatwopalności
metody, w 21 wieku przerzucono się na lampki LED. Latarnie straciły nieco
na uroku, ale za to są bardziej przyjazne dzieciom. I to właśnie
dzieciaki są najbardziej zachwycone lampionami. Dorośli spotykają się na plotki
przy grzanym winie der Glühwein i jest wesoło. Czas
spotkań nieco upojnych czas zacząć. Niemcy (i nie tylko) będą spotykać się przy
grzańcu aż do świąt Bożego Narodzenia.
Na procesji nie obyło się też bez
końskiego akcentu. W rolę św. Marcina wcielił się znany dresażysta Hannes
Baumgart. Za panem Baumgartem podążała orkiestra dęta a za nimi kilkaset ludzi
z lampionami.
Lampion wykonał Bu w przedszkolu
Posiłek regeneracyjny
Zdjęć konia nie robiłam, wychodząc z założenia, że flash po oczach obiektu fotografowanego świadczy o braku wychowania osoby robiącej zdjęcia. Robotę za mnie wykonał fotograf regionalnej gazety. Tu znajdziecie link z większa ilością zdjęć KLIK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz