Wróciłam od rodziców do Niemiec. Odwiedziliśmy z Prezesem pradziadków. Bardzo się ucieszyli :) Może jeszcze wpadniemy we wrześniu.
To pozytywy.
A teraz pomarudzę.
Nie biegam od trzech tygodni z powodu zepsutych kolan. Zamówiłam stabilizatory, które nie przyszły. Bo tak. Wszystko inne mniej potrzebne przyszło...
Od wczoraj składam się z bolącej głowy i protestującego żołądka.
W mieszkaniu milion stopni. Nawet robale zdechły.
Stół z i Ikei okazał się być wadliwy. Moje małe marzenie o prawdziwym stole odeszło w bliżej nieokreśloną przyszłość. Nie mam siły o tym myśleć.
Na koncie pustki...
A Bu chodzi w kaloszach i na golasa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz