Mój boski małż pamiętał o rocznicy ślubu. Ja nie... Przywitał mnie bukieteeeemmm i szampanem. Obydwoje stwierdziliśmy że wino musujące jest lepsze. Co prawdopodobnie szereguje nas wśród prostych ludzi niedoceniających walorów królewskiego, szampańskigo, trunku. Ach żegnajcie salony ;)
Moje kwiatki rocznicowe.
Ponieważ jestem nieskomplikowaną jednostką w zakresie kulinarno-alkoholowym, to (żeby się wyrównało, zapewne) chciałabym sobie skomplikować życie jakimś miłym konikiem. Spokojnym, nie za dużym, zrównoważonym, zdrowym i bezpiecznym... Tiak...
Całusy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz