poniedziałek, 22 września 2014

O koniu coś więcej

Chyba jestem jedną z nielicznych osób, które szukały konia 800 km od miejsca zamieszkania. A mieszkam w końskim mieście :)

Najpierw rozglądałam się po okolicy, ale szybko uświadomiłam sobie, że nie znając środowiska, będzie mi ciężko kupić konia w moich widełkach cenowych (4000 euro). Owszem, zaproponowano mi kilka zwierząt, ale miały one zawsze "coś". Do tego koszt badań lekarskich (ok 400 euro badania kupno-sprzedaż) trochę mnie zniechęciły. 

Potem przypomniałam sobie, że przecież ja znam środowisko końskie w Warszawie. I rozpuściłam wici. Pierwszy koń, którego wybrałam to piękny siwy siedmiolatek. Niestety, miał początki astmy. Nie zdecydowałam się. Potem badałam 4 latka, z serduszkiem na czole. Chłopak jak laleczka. Niestety - szpat. Potem siwą andaluzkę - kulawa na kole w kłusie. A na końcu Brzydala. Brzydal jest w miarę zdrowy. Jego jedyny problem to kopyta, ale z tym sobie poradzę. Tarnik już kupiłam :)

Brzydal, aktualnie ma taką ksywę, bo tyłek ma wyżej niż kłąb, duży brzuch i mało mięśni. Liczę że urośnie i wda się w tatę. 

A teraz słów kilka o przodkach. W internecie można znaleźć informacje o linii męskiej Brzydala. Dziadek to holenderski koń gorącokrwisty (KWPN) Le Voltaire, tata ma na imię Epos (SP).


Le Voltaire



Epos




Znalazłam mamę Enzo (Nordika) i jego jako źrebaczka :)




Enzo vel Glutek









piątek, 19 września 2014

Nowy członek rodziny

Witam po długiej przerwie. Trochę się dzieje. Na razie w skrócie telegraficznym:


  • Wróciliśmy z wakacji. Pierwszy raz byliśmy za granicą. W ciepłym kraju! Szał!
  • Kupiłam (no, jestem po słowie, umowa podpisana będzie w przyszłym tygodniu) konia.
  • Od dzisiaj jestem na diecie W-O. Grzyb mnie znów pożera.


Przedstawiam wam Brzydala :)