poniedziałek, 31 października 2011

Spotkanie z pradziadkami - fotorelacja

W Górach Bystrzyckich nostalgiczna jesień.
Pradziad i Prababa już niestety starutcy. A i sama Spalona zmieniła się. Młode krzaczki wyrosły na duże drzewa, stary jesion dokonał swojego żywota. Na łące pasą się już całkiem inne konie. Chata starego Łuczaka rozpadła się zupełnie.
Tylko góry niezmienne.

Zmów jesień przyszła i nie ma na to rady.
Przynajmniej w Polsce.
Trzeba wyjechać na Seszele :)








wtorek, 25 października 2011

Czemuż, ach czemuż nikt mnie nie kopnął w zadek?

Przecież jak oglądam te kopyta z tamtego okresu
to włos się jeży na głowie. Sylwia i Kasia powinny mnie opieprzyć zdrowo za takie traktowanie odnóży Andi.
Przeraża mnie też to jak mało widzę w kopytach (znaczy widzę powoli ile nie widzę
Na razie czarne kopyto przednie wygląda tak:


Z kolei z innej beczki. Wynosimy się do Verden w okolicy marca/lutego 2012. Od jutra mam lekcje niemieckiego. Bosze, Bosze, po co mi to było? Mogłam siedzieć na 4 literach i nie podjudzać Andrzeja do wzięcia udziału w rekrutacji. Chyba mi się nudziło. Nie miałam co robić. A teraz trzeba się będzie użerać z urzędami, wymeldowywać. Szczególnie interesująco będzie w Niemczech, już widzę moje próby porozumienia się z ichniejszymi urzędnikami. Ech...

sobota, 22 października 2011

poprawa ruchu :)

Wywerkowałam białe kopyto do poziomu podeszwy ze wszystkich stron. Strasznie jest krzywe. Piętki nierówne, potem reszta kopyta w miarę ok. Ale kobyła lepiej chodzi. Chociaż koślawo.

Uwieczniłam jej kulawą mość na filmiku.


Po werkowaniu poszłyśmy na spacerek po lesie i polach. Andi szła chętnie, ładnie się słuchała i darzyła mnie respektem. Prawdę mówiąc nie wiem czemu. Bo się z nią nie bawiłam od dłuższego czasu.

Nawet raz się spłoszyła i podskoczyła ale ponieważ ja się nie przestraszyłam, to w ciągu dosłownie sekundy się wyciszyła. Czary normalnie.

Czarne kopyto zrobiło mi niespodziankę. Dziura zarasta i do tego zaczęło się poszerzać.

Białe kopyto porównanie 2 miesięcy


Czarne kopyto porównanie 2 miesięcy

poniedziałek, 17 października 2011

dziwny sen

Wyśniłam miedzioryty: lew w kwiatach i wojownik.

Do tego młodzież studiująca (młodzieży wybaczcie) stary budynek, piwnice, kości miejsca kultu. Wypadek, szok, walka dobra ze złem ;) Wszytko kończy się szczęśliwie.

W ramach innej beczki wymyśliłam że zrobię jak kopyto chce (skoro tak robię z czarnym) i zobaczę jak koń będzie chodzić. Następna wyprawa do Andaluzji w sobotę lub w niedzielę.





wojownik i lew znalezione w czeluściach netu

niedziela, 16 października 2011

Byłam w terenie :) i żyję

Wsadzili mnie na konia i pojechałam. Okolice Puszczy Kampinowskiej. Podobało mi się. Okazało się że wszystkie te lekcje stępokłusa na dresiarskich koniach (które to konie i lekcje przyprawiały mnie o lęki nocne i moczenia dzienne), dały efekt wymierny w postaci lepszego dosiadu. Zdecydowanie mam oparcie na strzemieniu i stabilniejszą łydkę. Dzikie galopy w półsiadzie nie sprawiły mi trudności. No, poprawiłam sobie humor, bo myślałam że nic nie potrafię. A tu taka niespodzianka.

Nie mam pomysłu na Andaluzję. Znowu kuleje. W czarnym kopycie po moczeniu w armexie ujawniła się DZIURA głębokości ok 5 cm z twardym dnem. Do tego mamy po tej stronie dziwnie pofalowaną ścianę wsporową. Co to jest? Jakiś ślad po ropniu?


W białym kopycie niby fajnie niby ładnie. Piętki są w miarę równo...


Ale po dogłębny sprawdzeniu okazuje się że w tym bardziej skośnym kącie wsporowym wykruszyła się podeszwa zapraszająca do obniżenia tej części kopyta (czyli znowu kopyto stanie się bardziej skośne).


A po oglądnięciu kopyta z innej perspektywy okazuje się że kopyto takie chce być. I tutaj widać że obie części nie są równe.


JAKIEŚ SUGESTIE?

wtorek, 11 października 2011

Skośność - chyba powoli wychodzimy na prostą ;)

Wygrzebałam zdjęcie kopyta nierobionego od 4 tygodni (z marca 2010) i po moim ostatnim struganiu. Widać bardzo wyraźnie jaka duża jest tendencja do skośności. Chociaż muszę przyznać że kobyła coraz mniej krzywi nogę. Strugałam skośne kopyto tydzień temu i właściwie nic nie było do zrobienia teraz, po 8 dniach. Wcześniej na pewno by było coś do wycięcia.

No i pewnie marudziłam, ale zaczynają babrać się nam strzałki. Pan Benek obiecał codziennie czyścić koninie strzałki oraz moczyć w armexie i psikać odkażaczem. No niestety, takie uroki mokrej pory roku. Liczę że się poprawi w zimie.

poniedziałek, 10 października 2011

jesień przyszła...

...jest bardzo nostalgicznie, bardzo mgliście i bardzo wilgotno.
Strzałki zaczęły gnić ze zdwojoną siłą. W związku z tym wykonałam zgrabne butki ze sztucznej skóry w celu namaczania odnóży w Armexie. Andaluzja na sezon jesienny odziewana jest w BIAŁE KOZACZKI :) z uwagi na przykurcz nie wykonałam w kozaczkach obcasika. Ma naturalny.


Martwię się też troszkę jak na jej nogi wpłynie zmiana paszy na zmrażaną trawę. Mam nadzieję że da radę.

poniedziałek, 3 października 2011

Po przeprowadzce



Nowy dom Andaluzji. I jej nowe stadko.
Mam nadzieję że będzie szczęśliwa.


W sobotę zepsułam jej prawe kopyto. A może nie zepsułam...
Wewnętrzna część przy kącie wsporowym się wykruszyła. O jakieś pół centymetra. No więc jak się wykruszyła to wycięłam ściany do poziomu podeszwy. Niestety, druga część kopyta, ta po zewnętrznej ani myślała się wykruszać. Co zrobić, jak ją tak zostawię to różnica wysokości spowoduje że kopyto się podwinie pod spód w jeden dzień. Podumałam, podumałam i wyrżnęłam tę za dużą podeszwę ze ścianą do poziomu części wewnętrznej. Teraz rowki przystrzałkowe są tej samej głębokości. Do tego zafundowałam tej nodze cięcia otwierające (w końcu koń ma teraz ruchu do oporu). W efekcie Andaluzja się na mnie obraziła, że jej nogę zepsułam.

Ale wczoraj koń łaził lepiej. I zaobserwowałam jedną rzecz. Kiedy się pasie nie odstawia tej nieszczęsnej nogi w bok. Tylko ładnie wyciąga ją w przód.

Poniżej widać o co mi chodzi z tą nogą.