środa, 25 lipca 2012

Waga - jest jak było :)

Po ośmiu tygodniach szurania moje boskie ciało jest zdrowsze. Pomimo groźnie zapowiadającej się kolejnej anginy, miałam 3 dni bolące gardło. I to wszystko.

Aktualne porównanie w tym miejscu.

Zaczęło się też zmieniać, co (nie powiem) bardzo mnie ucieszyło.
Najbardziej upierdliwą sprawą są uda, które ocierają się o siebie. Co powoduje, że muszę w lecie ubierać pod spódnice gacie na wacie. Sauna jak się patrzy. Nie wierzcie reklamie. Sauna nie odchudza ;)
Obawiam się, że efekt udowy, zlikwiduję pewnie dopiero ćwiczeniami na siłowni.

Aktualnie dzięki bieganiu wyglądam tak:

wtorek, 24 lipca 2012

Skleroza

Mój boski małż pamiętał o rocznicy ślubu. Ja nie... Przywitał mnie bukieteeeemmm i szampanem. Obydwoje stwierdziliśmy że wino musujące jest lepsze. Co prawdopodobnie szereguje nas wśród prostych ludzi niedoceniających walorów królewskiego, szampańskigo, trunku. Ach żegnajcie salony ;)

Moje kwiatki rocznicowe.

Ponieważ jestem nieskomplikowaną jednostką w zakresie kulinarno-alkoholowym, to (żeby się wyrównało, zapewne) chciałabym sobie skomplikować życie jakimś miłym konikiem. Spokojnym, nie za dużym, zrównoważonym, zdrowym i bezpiecznym... Tiak...

Całusy :)


niedziela, 22 lipca 2012

W jakim staniku biegać?

Drogie Panie :)
Postanowiłam dzisiaj poruszyć bardzo ważną kwestię. Jak dopasować stanik do biegania. Bo wiadomo, rzecz to ważna niezwykle. Ja sama, jako dumna posiadaczka biustu 70G zmierzyłam się z własnym cycem, który podczas biegania próbował wybić mi, na przykład, oko.
Co nam, poza sińcami na twarzy grozi?
Naciągnięcie skóry, obtarcia, obciążenie kręgosłupa, no i niezdrowe zainteresowanie panów. Dodatkowo naprawdę ciężko się biega, kiedy peryferyjne fragmenty naszego ciała wciąż są w ruchu, kiedy my już się zatrzymałyśmy.

W mojej krótkiej karierze wypróbowałam tylko staniki jednej firmy. A mianowicie Shock Absorber. I już przy nich pozostałam. Mój rozmiar to 70 ff :) Ten model
Noszę miseczkę mniejszą niż zazwyczaj.

Jak w ogóle dowiedzieć się jaki romiar biustonosza nosimy?
Zapomnij o miseczkach A, B, C, D... Alfabet ma więcej literek!
Jak mierzyć?
a) zmierz na wydechu obwód pod biustem i zaokrąglij do piątki w dół. Na przykład. Biorę wydech, mierzę, wychodzi mi obwód 78, zaokrąglam do piątki w dół - mój rozmiar pod biustem to 75
b) teraz zwisamy górną częścią ciała w dół (mniej więcej pod kątem prostym do podłoża). Na nasz biust działa grawitacja. Bierzemy centymetr i mierzymy się na wysokości sutków w zwisie. Na przykład 104.
c) teraz szukamy w tabeli rozmiarów jaki mamy właściwy rozmiar biustonosza.

Polecam też odwiedzić salon z bielizną oferujący dopasowanie staników. Bo poza rozmiarami, staniki mają też różne kroje. Ale to może kiedyś.

Wracając do stanika biegowego. Shocki nie są tanie, ale są porządne, wytrzymałe i utrzymują biust na miejscu. Można taniej kupić na allegro, wtedy szukajcie informacji level 4. Ja teraz kupiłam nowy, za 60 zł (nówka sztuka), tak że warto polować.

I się jeszcze pochwalę moim dzisiejszym szuraniem.



sobota, 21 lipca 2012

zdrowe owoce - goji berries - owoce goji

Od dwóch tygodni zjadam regularnie około 30 owoców goji dziennie. Zazwyczaj dodaję je do mojej porannej otrębianki (otręby owsiane i owoce goi zalewam wrzątkiem, odstawiam na 10 minut, po czym uzupełniam mlekiem sojowym i dodaję do tego łyżkę ksylitolu).



Po takim śniadaniu czuję się pełna energii, najedzona przez długi czas. No i mam poczucie dobrze wykonanej pracy dla ciała. Poniżej więcej informacji o jagódkach.

Same jagody goji są jednymi z najzdrowszych owoców świata.
Zawierają 19 różnych aminokwasów, w tym 8 aminokwasów egzogennych (które nie są produkowane w organizmie ludzkim) oraz 21 pierwiastków śladowych – między innymi cynk, żelazo, miedź, wapno, german (posiada działanie antyrakowe), selen, fosfor. Jest w nich 3 razy więcej żelaza niż w szpinaku.
Surowe owoce mają 50 razy więcej witaminy C niż pomarańcza (trzecie miejsce na świecie wśród naturalnych źródeł tej witaminy) Niestety suszenie zmniejsza ilość witaminy C. Goji bogate są też w witaminy z grupy B i w E.
Jest to najbogatsze źródło karetonoidów, w tym beta karotenu. Zawiera go więcej niż marchewka i jakiekolwiek inne pożywienie na świecie.
W goji znajdują się niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe, takie jak kwas linolowy, który jest pomocny w odchudzaniu oraz kwas omega 6.
Beta sisterol zawarty w jagodach ma działanie przeciwzapalne, a także obniża poziom cholesterolu.
Jagody goji zawierają polisacharydy, które wzmacniają system odpornościowy. Naukowcy przypisują zdolności lecznicze i spowalniające proces starzenia jagód goji właśnie polisacharydom.
Gdy się starzejemy nasze organizmy produkują coraz mniej hormonu wzrostu (HGH – Human Growth Hormone), który jest powiązany z procesem starzenia się. Goji to jedyne znane pożywienie, które stymuluje organizm do naturalnego produkowania tego hormonu.
Goji berries to pokarm, który ma jedną z najwyższych zawartości antyoksydantów na świecie. Mają ich od 2 do 4 razy więcej niż czarna jagoda.
Luteina i zeaksantyna, której ludzki organizm nie potrafi sam wyprodukować dostarczona w jagodach goji pomaga chronić oczy przed atakami wolnych rodników i naprawić uszkodzenia przez nie spowodowane. Prawdopodobnie ten owoc zawiera największą dostępną obecnie naturalną koncentrację zeaksantyny. W medycynie chińskiej od tysięcy lat polecało się jedzenie goji berries, aby poprawić wzrok.
W Azji używano goji do regulacji wysokiego stężenia cukru we krwi oraz do leczenia cukrzycy.  Pomagają one także oczyścić wątrobę z toksyn. Herbatka przygotowana z jagód goji pomaga na wszelkie problemy trawienne.
Kwasy tłuszczowe i polisacharydy zawarte w jagodach mogą stymulować produkcję kolagenu i zatrzymywać wilgoć, co w rezultacie daje młodziej wyglądającą skórę.

 

Chińczycy wierzą, że ten owoc może znacząco przedłużyć życie. Wiąże się z tym legenda związana ze słynnym Li Qing Yen, który spopularyzował jagody goji oraz żeń szeń. Mówi się, że żył on 252 lat (1678-1930) i codziennie spożywał goji. Podobno jego ekstremalna długowieczność jest dobrze udokumentowana. Legenda mówi, że Li Qing Yen w wieku 11 lat spotkał 3 mędrców, którzy mieli ponad 300 lat. Nauczyli oni go sztuki długowieczności, odpowiedniej diety i zielarstwa. Później, gdy miał 50 lat spotkał innego mędrca, który żył 500 lat. Li nauczył się od niego, codziennego spożywania zupy z jagód goji.

źródło


Jedzcie ludziska na zdrowie!



piątek, 20 lipca 2012

bieganie, bieganie

Powoli opracowuję sobie trasy biegowe i założenia.
Na razie biegam na mniej więcej 5 km.
Docelowo chcę mieć opracowane 3 trasy. Na 8, 10 i 12 km

Edit
dodałam link do artykułu, który mówi, że nie można za często biegać. I za rzadko też nie. Mi dało bardzo dużo do myślenia. I ugruntowało odczucie, które miałam na ten temat. Trenuj z głową :)

Będę pożyczała od małża Garmina, który mi określ ilość kilometrów. Dzisiejsza wycieczka była miła łatwa i obfitująca w przyjemne wrażenia.
Cisza, rozgrzane słońcem sosny i nawet jedna samotna amazonka na gniadoszu mi się trafiła :) Kawałek trasy przebyliśmy wspólnie.


kosmetyki zrób sobie sama

Pewna Asia mnie natchnęła i postanowiłam napisać i polecić firmę, której produktów używam i bardzo sobie chwalę.

Firma nazywa się biochemia urody
http://www.biochemiaurody.com

Możecie sami sobie stworzyć kosmetyk. Dzięki temu wiecie dokładnie co znajduje się w kremie, maseczce, czy pudrze. Minusem jest na pewno krótszy niż zazwyczaj termin przydatności do użycia. Produkty bez silikonów, parabenów. Naturalne i cenowo bardzo przystepne :)

Z czystym sumieniem mogę polecić puder bambusowy z jedwabiem oraz krem rozjaśniająco-wygładzający. Świetnie sprawdzają się przy mojej wrażliwej i delikatnej skórze. Puder bardzo dobrze się rozprowadza, podkreśla i utrwala makijaż, rozświetla cerę.



sobota, 14 lipca 2012

rekord biegalniczy

Dziś zjadłam otrębowo mlekowe śniadanie i pogalopowałam bez konia w siną dal.
W godzinę przeszurałam (w deszczu) około 7 km :)

Po lesie w większej części.
I jest git :)

środa, 11 lipca 2012

dzień kolejny

Miałam dzisiaj podły nastrój.
Konie od-galopowały w bliżej nieokreśloną przyszłość. Z resztą nie ciągnie mnie już za specjalnie do jazdy. Do strugania prędzej, ale też nie za specjalnie. Stęskniłam się za Andi. Za rodziną, za znajomymi, za bagnem nawet.
I tak ogólnie poczułam się oderwana od korzeni. Oderwana, z resztą, na swoje własne życzenie.

Dziś poszurałam sobie w lesie.
Miałam chęć dużą i mocy mało.

poniedziałek, 9 lipca 2012

podsumowanie 4 tygoni szurania

Dzisiaj małe podsumowanko. A co :)

Kondycja się trochę poprawiła. I samopoczucie tez nieco lepiej.
Teraz orka na ugorze pt "zaakceptuj siebie taką jaka jesteś".
Wygrzebałam swoje stare wymiary i faktycznie ewidentnie gruszką jestem. Dół mam krótki i masywny i musiałabym naprawdę, bardzo bardzo przysiąść nad sobą żeby coś z tym zrobić. Na forum kulturystycznym przeczytałam, że aby samoistnie zacząć chudnąć na nogach, muszę zejść poniżej 50 kilo. Ja się katować nie zamierzam :)
Jestem w nastroju pt "p***lę, nie robię". Jestem apetyczną gruszką z boskimi kształtami.


No dobrze... oto obiecane porównanie z okazji zakończenia 4 tygodnia szurania. Po lewej ilustracja trasy pokonanej na 2 szuraniu. Po prawej z wczoraj (mogłabym dalej, ale małż perfidnie przyniósł do domu opiekacz do chlebka i zeżarłam dwie godziny przed szuraniem 6 kromek chlebusia opiekanego z masłem; wiem, wiem , to ZUO, ale jakie dobre to było...).


niedziela, 8 lipca 2012

jak nie pojechaliśmy nad morze

Słoneczny początek soboty wyzwolił w nas szaloną chęć udania się z dziecięciem na morze. Zwlekłam się więc o dziewiątej z łoża i przystąpiłam do przygotowań. Usmażyłam z otrębów dla Bu dwa solidne placki (otręby owsiane, które mu serwuję uspokajają nieco moje sumienie, które cierpi z powodu pizzowo-lodowej diety pana Bu). Przygotowałam jajka na twardo (ciepło myśląc o Irenie), kanapki, jabłka, kukurydzę gotowaną i kilka śliwek. Zapakowałam to wszystko do torby i dodałam dwa litry wody. Do innej torby zapakowałam plastikowe zabawki, dla wszystkich ciuchy do przebrania, krem z filtrem, okulary, kapelusze, ręczniki, koc... I z poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku zwlekłam z wyra Pana Bu, który wstał z ociąganiem. I od razu zażądał placka otrębowego. Więc udałam się kurcgalopkiem do zapakowanej już torby. Wyrzuciłam wszystko na podłogę, bo (a jakże) wszystkie rzeczy spożywcze były upchnięte na samo dno. Wydostałam pojemnik z plackiem i zaniosłam łup Bu. Bu zjadł łaskawie 1/4 rzeczonego placka, po czym zażyczył sobie kukurydzy. Dałam mu bo już miałam na wierzchu. Po spożyciu kukurydzy nic już nie chciał, więc mogłam znów się spakować. W międzyczasie małż wrócił z biegania. Mogliśmy powoli ruszać.

Ale... najpierw musieliśmy oderwać Bu granatem od kompa, potem wspólnie z małżem zrobić na Prezesa obławę, w celu przebrania go w strój nadmorski, potem w dzikim pędzie przebrałam się sama i mogliśmy nareszcie wyjść z domu. Upchnęliśmy się w aucie i ocierając pot z czoła zaczęliśmy podróż w stronę morza. Płynna jazda trwała całe 10 minut po czym utknęliśmy w gigantycznym korku (przesuwając się w tym czasie 4 km - zaczęły się urlopy).

Zrezygnowaliśmy więc z dalszych planów nadmorskich, zmieniając je na plany jeziorne. Najbliższy zbiornik wodny okazał się być mikrą kiszką porośniętą krzaczorami. Zrezygnowani udaliśmy się więc do domu.
Bu nie wiedzieć czemu był zachwycony przejażdżką. I nie marudził wcale z powodu braku wodnych atrakcji, zakładając widocznie że rodzicom chodziło o nieco chaotyczną wycieczkę samochodem :)

Dziś za to będzie padać.Więc odpoczniemy.

A tymczasem na obiad:

Curry z bakłażanów

1 cebula
2 ząbki czosnku
2 cm (kawałek) imbiru
2 papryczki chilli (opcjonalnie)
pęczek kolendry
olej
1 duży bakłażan lub dwa małe
1 łyżeczka mielonego kuminu
1 łyżeczka mielonych ziaren kolendry
1 łyżeczka kurkumy
sok z 1/2 cytryny
1 puszka mleka kokosowego - 400 ml
2 łyżki migdałów

Kolendrę podziel na listki i łodyżki. Cebulę, czosnek, imbir, papryczki i łodyżki kolendry zmiksuj na pastę. Na dużej patelni rozgrzej dwie łyżki oleju, obsmaż pokrojonego w grubą kostkę bakłażana na zoto-brązowy kolor i wyjmij na talerz wyłożony papierowym ręcznikiem, aby odsączyć nadmiar tłuszczu. Gdy zakończysz smażenie bakłażanów, na tę samą patelnię przełóż pastę cebulową i smaż około 5 minut (jeśli to konieczne - dolej oleju). Następnie dodaj suche przyprawy i smaż kolejne dwie minuty. Po tym czasie dolej sok z cytryny i mleko kokosowe. Całość zagotuj, dodaj bakłażany i duś na małym ogniu przez 10-15 minut, aż będą miękkie. Na suchej patelni upraż płatki migdałowe.

Przed podaniem posyp curry uprażonymi płatkami i listkami kolendry.

środa, 4 lipca 2012

ale mi sie nic nie chce

Wczoraj miał być facet od kabla z tv, ale się nie pojawił. Ciekawe czy zrezygnował z powodu trudności językowych. A propos trudności językowych to moja nauczycielka jest sztywna jakby kij w tyłku miała. Sympatyczna, uczynna, ale jako nauczycielka jest do dupy. Ja jej opowiadam co robiłam a ona w ogóle tematu nie podejmuje, ziewa na lekcjach i jest w niej tyle życia ile w pełznącej amebie. Mam wrażenie że uważa mnie za kretynkę językową. Albo ja się sama za taką uważam. I to uważanie o sobie przypisuję biednej Klaudii.
W każdym razie nie wiem co robić. Was tun? Was tun?

Z innej beczki.
Wczoraj przebiegłam troszkę więcej niż ostatnim razem i miałam zwiędnięte łydki. I się nastawiłam na dzisiaj na mega zakwasy, a tu zakwasów niet :) Miła niespodzianka.





Powinnam posprzątać w domku, ale mi się nie chce. Łomatko!!!

Z kolejnej beczki. Zmartwiona sposobem żywienia mego syna (pizza i lody czekoladowe), zacisnęłam poślady i nieugięcie odmawiałam ulubionych dań, licząc że nie padnie z niedożywienia nie jedząc przez półtora dnia. Dziś osiągnęłam sukces w postaci brokuła na parze oraz, w ramach deseru, placka otrębowo-kukurydzianego (bez cukru).

niedziela, 1 lipca 2012

samodzielne szuranie w Verden

Dziś, na przekór temperaturze postanowiłam sobie poszurać.
Aktualnie czuję że mam pośladki. I mam też bąble na piętach.
I satysfakcję.

Mój paintowy GPS pokazuje taką pokonaną dzisiaj w 40 minut trasę.