niedziela, 30 stycznia 2011

5 kilo w miesiąc i garść przemyśleń

Uwaga uwaga! Schudłam prawie pięć kilosów. W prawdzie głównie przez stresy, ale zawsze to coś. Jak tak dalej pójdzie to będę musiała zmienić siodło, bo siedzisko będzie za duże. Ale akurat zmiana siodła nie powinna być trudna. Będzie zdecydowanie łatwiej je znaleźć. Koń jest raczej standardowy, no i przyszła ja też będę (bo na razie to musiałam szukać wielkiego siedziska i krótkich tybinek).
Koń ma się dobrze i biega sobie po śnieżku.

No i nie będę pisać o tym, że rodzina trochę dalsza się zmniejszyła, że młody patison chory, że mama chora i uparta, że tata niedomagający, że Bu nabił sobie takiego guza, że wygląda jakby miał dwie głowy…

Zignoruję to bo szkoda życia na zamartwianie się rzeczami, na które nie mamy wpływu. Guz się nabił, trudno, zejdzie. Ważne, że już dobrze i że to tylko guz.

Zmieńmy to na co mamy wpływ. Nas samych.
Nie uda nam się zmienić drugiej osoby. Możemy tą drugą co najwyżej zainspirować. Resztę pracy osoba zainspirowana musi wykonać sama.


wtorek, 25 stycznia 2011

31

No i się wzięłam i umownie zestarzałam o rok…
Jutro pierwszy dzień reszty mojego życia. Mam plan, żeby było zajebiste. Czyli: mądre, sensowne, dające szczęście, radosne, pełne pasji.

piątek, 21 stycznia 2011

kopyta w styczniu

Straszenie moim zadkiem zadziałało cuda ;)
Mam najnowsze fotki kopyt. Koniczynie udało się w końcu obciąć pazury. Ich misja polegająca na obciążaniu tyłów kopyt została zakończona sukcesem. W tej chwili kobyła obciąża piętki. Ściana z przodu może zrastać bez nadmiernego obciążenia. Czyli powinniśmy się zacząć żegnać ze znacznym oderwaniem z przodu.

Ponieważ zmienił się nam punkt odbicia (spiłowanie przodu kopyt) są realne szanse na poprawieniu się jakości ruchu. Andi powinna zacząć bardziej chodzić od piętki. Spowoduje to większą stymulację tyłu kopyta. Czyli powoli nasze przeszczepy powinny się zacząć poszerzać.


Dużo w tym tekście tego „powinny”. A jak będzie zobaczymy…

Porównanie styczeń 2011 lipiec 2009.


Data lipcowa, bo wtedy mniej więcej zaczęłam psuć kopyta. Pewnie jakbym zajmowała się odnóżami z większym pomyślunkiem, dojście do dzisiejszego punktu zajęłoby mniej czasu.

środa, 19 stycznia 2011

Zdjęcia porównawcze - czas ukazać


Dieta dukana,

szaleństwo! 

Jestem uzależniona od zdjęć porównawczych.
Z braku kopyt przerzucam się na swój tyłek. Wszystkich czytających upraszam, o nie przeglądane bloga podczas posiłków. Za wszystkie niedogodności z góry przepraszam.

Po dwóch tygodniach dietowania moje 4 litery wyglądają tak.


Oczywiście, jak mogłam się spodziewać, schudłam głównie na twarzy i w cyckach. Niestety przekroczona 30 odbiła się smętnym echem i zamiast dużych jędrnych persi mam dwa smętne zwisy. Fakt, duże są.

Ciężkie jest życie malkontentki….


PS Fanów kopyt będę karmić w miarę uzyskiwania dokumentacji fotograficznej, przy czym sam proces uzyskiwania jest wyjątkowo długi i pracochłonny.

wtorek, 18 stycznia 2011

a tak o niczym w sumie

Niestety nie mam zdjęć kopyt. A i szycie toreb i czapraków stanęło w miejscu. I o czym tu pisać…

Moje szczere myśli mogłyby urazić kilka osób, a na to mi szkoda energii, którą pożytkuję na odchudzanie i próby okiełznania dzikiego dwulatka.
Szukam powoli pracy, ale jakoś trudno dopasować wszystkie 3 elementy (zarobki, czas pracy, atmosfera). I jeszcze powinnam przeglądnąć Prezesa i zalapisować mu zęby. Pójść na przegląd mojego podwozia, zabrać się za angielski. A w najbliższej perspektywie – udać się na bazarek i spacer z Prezesem. Co mnie przeraża (spacer, nie bazarek), bo po śniegu zostały tony gówien i Prezes radośnie w nie włazi. Będzie miał chłop w życiu szczęście, jak nic.

aaa... i się odchudzam, bo... no patrzcie sami

czwartek, 6 stycznia 2011

Z szuflady

Na dnie zakurzonej szuflady leżał sobie twardy dysk. A na tym dysku było dużo ciekawych zdjęć, między innymi Andaluzji z 2007 roku. Wniosek jest nieubłagany. Ja przytyłam, koń wypiękniał, a Andrzej schudł. Niestety nie robiłam zdjęć kopyt. Miesiąc później kobyła pojechała do Gliwic i zaczęły się nowe etapy w naszych życiach. Ja zaszłam w ciążę a koniczyna dostała szansę na nowe kopyta.

Jedna z nielicznych switaśnych fotek Andrzeja i Andaluzji.


Mój zaciesz na widok konia.


Zdjęcia na którym najwięcej nicniewidać kopyt.

wtorek, 4 stycznia 2011

Torba de lux - wersja beta

Oto niebieskie dzieło. Uszyte z mikrofibry obiciowej i mocnej i gładkiej elanobawełny. Dzięki temu , mam nadzieję, nie będzie się zadzierać przy wyjmowaniu tarnika. Mikrofibra z kolei jest bardzo wytrzymała na przecieranie i w miarę mało przyjmująca kurz. W sensie kurzy się, ale można łatwo ją wytrzepać. Mieści się tarnik z rączką i cęgi. Do tego 4 kieszonki na noże i dwie kieszenie z klapką na maści, waciki i ostrzałkę.





Zdecydowanie mam coraz większą wprawę, bo zepsułam tylko jedną igłę ;)