środa, 22 sierpnia 2012

Pierwszy dzień w przedszkolu

Dziś mieliśmy z Prezesem dzień integracji przedszkolnej. Od 12.30 do 15.00 kiblowałam przy piaskownicy. Iwo bawił się ładnie. Na razie cały ten czas zajęło mu zwiedzanie i poznawanie nowych rzeczy i zabawek. Dzieci bawią się wspólnie. Nie ma narzuconych z góry zabaw. Starsze dzieci uczą młodsze. Przedszkole jest bardzo ekologiczne. Dużo zabawek z naturalnych materiałów. Na placu zabaw poza huśtawką, zjeżdżalnią i piaskownicą, stoją konie z drewna, z siodłami i ogłowiami. Jeden ma nawet wędzidło z dospawanymi dwom ogniwami łańcucha. Chyba na jakieś dwumetrowe monstrum.
Poza Prezesem był jeszcze jeden chłopiec przyjęty do grupy. Miło pogawędziłam z jego mamą o dziwnym imieniu (niemiecka Turczynka). Bardzo sympatyczna dziewczyna. Trzy godzinki rozmowy dały mi więcej niż dwa tygodnie z nauczycielką. Wracając kupiłam Bu bułkę i pani w sklepie myślała, że jestem Niemką, taki miałam ładny akcent (no ale powiedzenie "proszę bułeczkę. tak, tylko jedną, dziękuje" nie wymagało ode mnie akrobacji lingwistycznych). To miłe.

Zwizytowaliśmy dziadków we Wrocławiu. Poniżej moje ulubione foty.

Bu z MiMi

Malkontentka, Marchewka, Lara, Bu

Dzieci

Dziadek Romek z Marchewką i Larą

Moje ulubione. Bu z Larą

Jing i Jang :)

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Kurde, no kurde!

Wróciłam od rodziców do Niemiec. Odwiedziliśmy z Prezesem pradziadków. Bardzo się ucieszyli :) Może jeszcze wpadniemy we wrześniu.
To pozytywy.

A teraz pomarudzę.
Nie biegam od trzech tygodni z powodu zepsutych kolan. Zamówiłam stabilizatory, które nie przyszły. Bo tak. Wszystko inne mniej potrzebne przyszło...
Od wczoraj składam się z bolącej głowy i protestującego żołądka.
W mieszkaniu milion stopni. Nawet robale zdechły.

Stół z i Ikei okazał się być wadliwy. Moje małe marzenie o prawdziwym stole odeszło w bliżej nieokreśloną przyszłość. Nie mam siły o tym myśleć.

Na koncie pustki...

A Bu chodzi w kaloszach i na golasa.

wtorek, 7 sierpnia 2012

Pogoda nie rozpieszcza

Dziś 40 minut stepperka.
Tęsknię do lasu. Postanowiłam podzielić się zdjęciami miejsca, gdzie najlepiej mi się szura. Uwaga przedstawiam foty parko-lasu Verden.
Parko-las dzielą po równo biegacze, nordic walkerzy, jeźdźcy, rowerzyści i spacerowicze z psami, dziećmi, piknikowicze...




poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Słodkie życie

Przyjechała Doris z synkiem. Pan Bu i Franek bawili się i spierali i przez tydzień nasze mieszkanie przypominało poligon :) Fajnie było.
Ciocia nauczyła Bu się puszczać ;) Odwiedziliśmy basen i zjeżdżaliśmy na linie. I jedliśmy lody.
Przyjedziemy z rewizytą, a co :)

Chłopaki się suszą.

I huśtają.

Bu padł.

I powstał.

I skaczemy na trampolinie.

niedziela, 5 sierpnia 2012

Miasto koni a w nim...

O rany, mistrzostwa świata młodych koni w ujeżdżeniu i skokach. Jakie piękne. Wszystkie kute. Aparat padł... Po tych wszystkich koniach położyłam się do łóżka, żeby przeczekać, ale cholera, nie chce przejść. Zaczynam myśleć znów o sierściuchach... o nie...

No dobrze, jak coś się wykluje - napiszę. Tymczasem udało mi się zrobić kilka fotek na verdeńskim jarmarku.

Arab wicemistrz w rajdzie na 120 km. Niestety nie doczytałam gdzie i kiedy. Sorry.

Halfy z obrączkami na kopycie i flarą.

Zbliżenie kopytka.

Pani mająca super zabytkową wyżymaczkę.

Czerwone Porsche :)

czwartek, 2 sierpnia 2012

Na te kobiece dni - kubeczek

Podzielę się z Wami moim ostatnim odkryciem w zakresie higieny. Ostatnim, lecz testowanym od pół roku. Drogie Panie - przedstawiam Lady Cup :)
*obrazek ze strony ladycup.pl

Działa jak tampon, lecz nie wysusza (jak to się ładnie mówi - kwiatu kobiecości). Jednym słowem, nie czujecie się jakbyście siadły gołym tyłkiem w suchym piachu.

Zalety:
- działa jak tampon i nie wysusza
- ekologia (nie ma odpadów)
- elastyczny i dopasowuje się do ciała
- więcej pewności (więcej zbiera niż tampon)
- świetnie się trzyma (przetestowany podczas jazdy konnej i podczas biegania ponad godzinę, działa na zasadzie podciśnienia)
- różne rozmiary do wyboru
- łatwe czyszczenie, możliwość wygotowania w wodzie
- nie wywołuje podrażnień i uczuleń (chyba że ktoś jest uczulony na silikon)
- cena (wydatek zwraca się po ok pół roku)


Wady:
- krew, krew wszędzie! Wyciąganie jest łatwe, ale potem trzeba zawartość wylać (zazwyczaj do toalety), pojawia się problem krwawych paluszków - potrzebujemy dostępu do wody
- sytuację brudnych paluszków da się opanować chusteczkami (ale wtedy nasz kubeczek jest mniej ekologiczny), ale jeśli bez wody w pobliżu musimy mieć drugi kubeczek zapasowy
- cena (wydatek jednorazowy około 60 - 130 zł)

Byłam na początku sceptyczna, ale teraz widzę że to rozwiązanie dla mnie :) A dla Pań lubiących kolory, inna firma oferuje różne warianty kolorystyczne :)




Ja testowałam na razie tylko Lady Cup. Lecz firm produkujących kubeczki jest kilka.
Poza wymienionym Lady Cup są jeszcze
MeLuna (duży wybór kolorów, rozmiarów no i cena ok 60 zł) - mój kolejny zakup
Diva Cup
Lunette

Można kupić w niektórych aptekach, na Allegro, na Ebay, w wybranych sklepach ekologicznych.