Poza Prezesem był jeszcze jeden chłopiec przyjęty do grupy. Miło pogawędziłam z jego mamą o dziwnym imieniu (niemiecka Turczynka). Bardzo sympatyczna dziewczyna. Trzy godzinki rozmowy dały mi więcej niż dwa tygodnie z nauczycielką. Wracając kupiłam Bu bułkę i pani w sklepie myślała, że jestem Niemką, taki miałam ładny akcent (no ale powiedzenie "proszę bułeczkę. tak, tylko jedną, dziękuje" nie wymagało ode mnie akrobacji lingwistycznych). To miłe.
Zwizytowaliśmy dziadków we Wrocławiu. Poniżej moje ulubione foty.
Bu z MiMi
Malkontentka, Marchewka, Lara, Bu
Dzieci
Dziadek Romek z Marchewką i Larą
Moje ulubione. Bu z Larą
Jing i Jang :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz