niedziela, 30 sierpnia 2009

Jeżycjada

Mamusia wzięła nożyczki i ucięła grzywę.
Na rekruta.
Na jeża.
Na iroka.

Audytorium orzekło iż jest równo. Prawdopodobnie dlatego, że do pełnego łysiątka zabrakło 2 cm.

Panienka z okienka


Równy irok. Tylko nieco krótki...

Lubię to zdjęcie.


Łabędzia szyjka.

środa, 26 sierpnia 2009

Mocniejsza korekta

Musze haiku


Zjadłam muchę.

Broniła się.


Teraz boli mnie gardło.


----
Andi ma uczynione ciachu ciachu. W stępie nie kuleje, ale i tak mam wyrzuty sumienia, bo mocno ścięliśmy tyły. A jak będzie - zobaczymy.

Przód prawy



Przód lewy



I z przodu

czwartek, 20 sierpnia 2009

Kolejny sierpniowy dzień mija

Nostalgiczny wstęp. Czuję już że nadchodzi jesień.

Bu nostalgiczny...

W mieszkanku ład i porządek osiągnięte własną, osobistą, siłą roboczą. Natomiast ugięliśmy się pod naporem hałdy wypranych rzeczy. W związku z tym, jutro rano przychodzi walczyć z hałdą pani Ania.

Iwonek bawił się pięknie nowym autkiem. Biegał za nim po parkiecie i nawet wpełzł pod kanapę. Dzięki temu nie muszę tam odkurzać, a ubranko się wypierze :)

O autko!

O rany, ale szybkie!

Udało mi się dotknąć.

Koniczynę dzisiaj do połowy wyprałam. Okazało się że ma jakieś paskudztwo w grzywie, coś jak zaschnięte grudki surowicze. Ale skóra czysta. Koniec końców wyprana w manusanie. W sobotę mam sprytny plan coby przynieść gęsty grzebień i wyczesać holerstwo.

Dzisiaj się przyjaźniła ze sprayem do grzywy i ogona. Efekt - sesja zdjęciowa z włosami w ładzie :) Gdzieś tam na dnie jest fotka z puszystym ogonkiem.

Portrecik (i grzyweczka jak pięknie podcięta...)
Piękny ogonek.

To co konie lubią najbardziej.

wtorek, 18 sierpnia 2009

I znów u koniczyny


Ponieważ z kopytkami jest lepiej a i sama koniczyna jakaś taka milsza, zdecydowałam się poprosić Sylwię o pomoc i wsparcie. Jednym zdaniem. Andi zaczyna wdrażać się pod siodło, zaś ja na siodło ;)

Nie ma co pisać, poza tym, że Sylwia pieknie do konia mówi a ja bełkoczę coś bez ładu i składu. Jak się bawię z koniczyną, koniczyna przez większość czasu się zastanawia - o co chodzi...
(Alle o sooo choosii???)
Zakwasy w rękach mam takie, że mnie boli jak stukam w klawisze. Może w końcu mi mięśnie narosną?

A z resztą nie chce mi się pisać. Chce mi się spać.
A powinnam jeszcze poszukać opiekunek i odwiedzić pracę. Ale już nie dzisiaj. Na szczęście.

Bu nam kibicował i z nerwów obgryzał futerał na aparat

Kobieto, ruuchyy!

Stój szalona!

No, tak jest dobrze.

Ukłon proszę

I relaksik

niedziela, 16 sierpnia 2009

Kopytka ciąg dalszy


Wróciłam od mamusi i tatusia. Wypoczęłam nawet i w ramach bonusu przestałam narzekać na wąską ul. Obozową w stolycy. Dodatkowo moja alergia zdechła, za to Bu się pochorował.

Przyjechaliśmy do mieszkanka ogarnięci miłym uczuciem typu home sweet home. I wszystko wróciło do normy. Czyli Bu zdrowy i alergii też jakoś lepiej. Może moje ulubione skoczogonki (mamy ich miliony w mieszkaniu) mnie uczulają a na Prezesa działają stymulująco?

No nic, rzutem na taśmę pojechałam do koniczyny. Dwa tygodnie nicnierobienia dały o sobie znać w postaci mega-super-hiper obolałych części ciała. Kto by pomyślał, że machanie szczotą po futrzaku jest takie wyczerpujące? Co dziwne koniczyna powoli zmienia sierść. Mam cichą nadzieję, że to nie oznacza zimy od listopada i z -40 stopniowym styczniowym mrozem.

I znów wklejam trochę dokumentacji kopytkowej.
Dodatkowo zamieszczę archiwalne zdjęcia porównawcze.

Prawa

Lewa

Prawa

Lewa

Prawa

Lewa

Przód
I co my na fotkach z grubsza widzimy:
-flara jak cię mogę, stąd do Teksasu
-zacieśnione kopyta jak po uścisku Pudziana
-choroba linii białej (w przypadku koniny mówimy o linii brązowej)
-wysokie piętki (w końcu Andi to dama, a jak dama to na obcasach)
-obrączki ochwatowe (od miesiąca zero owsa, marchwii, jabłek, chlebka...)
-gnijące strzałki (zacieśnine kopyta, wysokie piętki, brak wykształconej strzałki gąbczastej)
- jednym słowem - MASAKRA


I pewnie bym się załamała, ale rzuciłam okiem na foty archiwalne.

Prawa łapka aktualnie

A tak było w 2007 we wrześniu

I jeszcze cała koniczyna w czerwcu 2009

I dzisiaj

I to by było na tyle...

niedziela, 9 sierpnia 2009

Patisonowe klimaty.

Z wizytacją u dziadków...
Mam język.

Nowa sofka

Zabra, zabra, zabrali mi żoonęęęę...
I co ja teraz będę robić muuusiałłł...
No ale to przecież dla mnie kocyk...prawda?


A ja cię tak kocham, a ty nic

Najdroższy mój

środa, 5 sierpnia 2009

Fotki część 2

Ooooo... kicia! Zjem cię!
Aaaa...kicia je MNIE!!!
No to zjem też chodniczek w łazience!

A po męczącym dniu - nareszcie spać.