Kochani miłośnicy azjatyckich kosmetyków - sorry. Aktualnie
pieniążki wydaję na jazdę konną. Wczoraj dogadałam się w sprawie jazdy i oto
raz w tygodniu będę jeździła. Koszt lekcji to 15 eurosów za 45 minut. Jak się
dorobię na malowaniu, to zwiększę częstotliwość.
Wczoraj wsiadłam na konia i miałam pierwszą lekcję. Jestem
podwójnie zadowolona. Miałam dwa w jednym: lekcję niemieckiego plus nauka
jazdy. Dużo słówek jest podobnych. Jeździecko – dosiad w miarę ok, ale bez
szału. Kłus, stęp – poprawne, w galopie
miotałam się po siodle jak epileptyk. Jeździłam na dużym kucu, trochę w typie
hucuła. Kobyła w wypinaczach. Zastanawiałam się czemu mi tak trudno złapać
kontakt. A to te wypinacze były. Nie wiedziałam co z rękami zrobić bo uda mi
przeszkadzały. Wydawało mi się że mam długie strzemiona, a tymczasem okazało
się, że coś jakby dosiad fotelowy uzyskałam. Widok nie za piękny.
Do tego skarżę się, bo od siedzenia na pupie i malowania
okazało się że urósł mi brzuch (wróć, to nie od malowania). Tak. Mam oponę i
natychmiast od wczoraj wzięłam się za akcję "zgrabny brzuszek".
Dobrze, że mi zrobiono zdjęcie. Wczoraj z wyrzutem rzekłam do męża, czemu mi
nie powiedział. A on na to, że nie widzi problemu. Ja widzę. Wy zobaczycie -
nie będę ściemniać. Nie jest dobrze.
KOPYTA :)
Tak, tak. Mogę podzielić się obserwacjami i wnioskami.
Zapytałam koleżankę, czemu jej super hiper drogi i wypasiony Hanower jest
podkuty. - "ładnie wygląda i tak ładnie podnosi nogi jak jest okuty".
Acha. Tematu nie kontynuowałam. Nie mój koń, a poza tym co się będę od razu
wychylać. Kopyta rekreantów - kuców, które widziałam (i kuce i ich kopyta) są
nieruszone podkowami, za to mają wyłożone ściany wsporowe i aktualnie proszą o
kowala. Ciekawa jestem jak będą te kopyta po struganiu wyglądać. Na razie
prezentują średni standard. Nie źle i nie idealnie.
Buziaki :*