środa, 16 lutego 2011

bezwarunkowa miłość

Dzisiaj poczułam się bezwarunkowo kochana.

Leżę sobie na kanapie z brzuchem w górze i powoli żegnam się ze znikającym sadełkiem. Podciągnęłam koszulkę i gadam do brzucha (kurczę, to chudnięcie to jak odwrotna ciąża).
W tym samym czasie przydreptuje do mnie mój BU i całuje mnie w fałdzisko. Po czym trze swoją łapką po moim brzuchu i mówi „gładziu, gładziu”.

Cudowna chwila. Ale wiem, że za momencik, będę musiała zasłużyć na taką akceptację. Teraz dla BU jestem chodzącym ideałem. Ale już teraz muszę ciężko pracować żeby będąc nastolatkiem nadal mi ufał i mnie podziwiał. Obym sprostała zadaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz