czwartek, 26 marca 2015

Dwa miesiące konia - podsumowanie

Dwa miesiące minęły jak z bicza strzelił. W tym czasie okazało się że koń dostaje za mało ruchu i za dużo jedzenia. Ruch został zwiększony, żarcie obcięte i obserwujemy co będzie.

Lonżowo się ogarnęłam. Aktualnie potrafię wyegzekwować od Enzula (druga połowa zabroniła mi używania imienia "Glutek", bo to nie licuje z godnością konia). Stęp, kłus, galop i zatrzymania ze stępa. W prawdzie młodzieniec czasem dyskutuje, ale robi to niejako z rozpędu.

Od dwóch dni współpracuje z nami Kasia. Dziewczyna jest byłą zawodniczką, ponadto jej rodzice są hodowcami koni skokowych, więc niejako z mlekiem matki wyssała podejście do młodych koni. Trzymajcie kciuki żeby współpraca się nam rozwijała, bo jak na razie jest super. Mamy podobne przemyślenia co do Enzo, zgadzamy się co do sposobu pracy i uzupełniamy pomysłami. Kasia dobrze siedzi (tak, tak, już jeździła na nim, na razie ze mną przyczepioną do uszka lonży) i Gołowąs (dobry pseudonim?) jest z  nią spokojny. To ważne. Żeby piąć się po szczebelkach piramidki wyszkolenia konia rytm i rozluźnienie to podstawa.

Nasza bereiterka pierwsze co zrobiła w kwestii technicznej, to przepięła wypinacze trójkątne niżej. Faktycznie zachęciło to konia do zejścia w dół (standardowy wzorzec ruchu u niego to lama z odgiętym grzbietem). Ma świetne momenty rozluźnienia góry. W stępie to 70% w kłusie 40% galop ok 10%. Z ziemi stosuję dodatkowo marchewkowe ćwiczenia rozciągające. I zawzięcie czytam książkę o masażu metodą Mastersona.

Kasia i Enzo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz