niedziela, 29 marca 2015

Filmik z kłusa na hali

Praca z Młodym wygląda tak. Trzy dni w tygodniu zajmuję się nim tylko ja. Standardowo ogarniam konia. Potem biorę na lonżę i pracujemy nad mięśniami grzbietu - czyli rozluźnienie i praca w dole (a nie na lamę, czy jak tu mówią "na królika"). Lub spacer w ręku po lesie dla odprężenia. A czasem i to i to ;)

Cztery dni zajmuje się nim Kasia. Po 45 lonży wsiada na 15 minut. Zasada ta sama. Czyli takt i rozluźnienie.

I w końcu jest! Długo oczekiwany, przez kilka osób, filmik z kłusa na hali. Operator kamery ze mnie kiepski, film kręcony tosterem, więc szału nie ma ;)



piątek, 27 marca 2015

Wsiadamy

Znaczy, Kasia wsiada.
A ja z przyjemnością patrzę.

Najpierw rozgrzewka i budowanie mięśni grzbietu na lonży. Trwa około 30-45 minut. W trzech chodach, najpierw bez wypięcia, potem już z wypinaczami trójkątnymi (Enzo musi nauczyć się rozciągać górę grzbietu i kurczyć brzuch, w innym przypadku pod siodłem może mieć między innymi problemy z kręgosłupem)


Potem kilka minut jazdy właściwej (stęp, kłus, galop) jeszcze na lonży. I rozstępowanie.




czwartek, 26 marca 2015

Dwa miesiące konia - podsumowanie

Dwa miesiące minęły jak z bicza strzelił. W tym czasie okazało się że koń dostaje za mało ruchu i za dużo jedzenia. Ruch został zwiększony, żarcie obcięte i obserwujemy co będzie.

Lonżowo się ogarnęłam. Aktualnie potrafię wyegzekwować od Enzula (druga połowa zabroniła mi używania imienia "Glutek", bo to nie licuje z godnością konia). Stęp, kłus, galop i zatrzymania ze stępa. W prawdzie młodzieniec czasem dyskutuje, ale robi to niejako z rozpędu.

Od dwóch dni współpracuje z nami Kasia. Dziewczyna jest byłą zawodniczką, ponadto jej rodzice są hodowcami koni skokowych, więc niejako z mlekiem matki wyssała podejście do młodych koni. Trzymajcie kciuki żeby współpraca się nam rozwijała, bo jak na razie jest super. Mamy podobne przemyślenia co do Enzo, zgadzamy się co do sposobu pracy i uzupełniamy pomysłami. Kasia dobrze siedzi (tak, tak, już jeździła na nim, na razie ze mną przyczepioną do uszka lonży) i Gołowąs (dobry pseudonim?) jest z  nią spokojny. To ważne. Żeby piąć się po szczebelkach piramidki wyszkolenia konia rytm i rozluźnienie to podstawa.

Nasza bereiterka pierwsze co zrobiła w kwestii technicznej, to przepięła wypinacze trójkątne niżej. Faktycznie zachęciło to konia do zejścia w dół (standardowy wzorzec ruchu u niego to lama z odgiętym grzbietem). Ma świetne momenty rozluźnienia góry. W stępie to 70% w kłusie 40% galop ok 10%. Z ziemi stosuję dodatkowo marchewkowe ćwiczenia rozciągające. I zawzięcie czytam książkę o masażu metodą Mastersona.

Kasia i Enzo

środa, 18 marca 2015

Genetyka, genetyka - koń późno się rozwijający

Kupowałam konia brzydkiego.

Nie dość, że poobtłukiwanego i bez ogona, to jeszcze przerośniętego zadem, z mizerną szyjką i wąskim przodem. Rodzice i dziadkowie są ok, więc uwierzyłam na słowo kilku osobom, że koń będzie rósł jeszcze (a jak go oglądałam to miał już 4,5 roku).

Ostatnio wpadłam do stajni z aparatem (głównie w celu kopytowym) i ustrzeliłam konia w miarę w bezruchu. Genetyka nie kłamie. Jest nadzieja dla brzydali czteroletnich.



I na deser - leżakowanie


niedziela, 15 lutego 2015

Wpis ranowy

Buba nr 1.
Kiedy oglądałam Enzo, miał on na nodze startą skórę. Tak żeby nie lała się krew, ale sączyła limfa. Machnęłam ręką. W końcu to nic poważnego, do listopada się zagoi.
I figa. Okazało się że rana (wg weterynarza) na nodze sobie jest już od kilku miesięcy i trzeba o nią mocno dbać, bo może się zrobić stały obrzęk limfatyczny. Asia zajęła się nogą. I rana w październiku była już ciut mniejsza. Dzisiaj zrobiłam świeże zdjęcia. Widać jak wolno się wszystko goi. A człowiek pomyślałby że to taka mała, nic nie znacząca ranka.

Przede wszystkim pilnuję, żeby było suche. Smaruję vagothylem (chciało wyrosnąć dzikie mięso). Ostatnio wyciągnęłam ciężkie działa i posypałam rankę nadmanganianem potasu. Zrobił się strup, połowa odpadła a pod spodem chyba się nie ślimaczy. Będę monitorować.

lewa - nowsze, prawa - starsze


Buba nr 2.

Miałam plany takie. Kupuję konia, Asia z nim pracuje, pod koniec listopada koń przyjeżdża do mnie do Verden (i potrafi w równowadze poruszać się w 3 chodach). No właśnie. Palny planami, a życie życiem. Koń jesienią się rozwalił. Nie wiadomo jak. Efekt - rozwalone mięśnie i skóra na klacie na długości ok 20 cm, do kości. Juhuuu! I to tyle z moich planów. Koń przyjechał pod koniec stycznia jako totalna surówka. Ale w miarę już sprawny. Chociaż 3 dni temu wyciągnęłam ze skóry jakiś zapomniany szew.

lewe- stare, prawe - nowe


Koniec wpisu ranowego.




piątek, 13 lutego 2015

Co u konia - małe podsumowanie 2 tygodni

Witam!

Ogarnęliśmy się już trochę. Początki były nieco przyciężkie. Koń pierwszego dnia jeszcze był bardzo zmęczony, ale już w piątek odżył.
To plus nieodreagowany stres transportowo-nowomiejscowy spowodował, że zamiast konia miałam coś w rodzaju brązowego, czteronogiego latawca. Mina mi zrzedła, bo oto mój wymarzony jednorożec, zamiast patatajać po tęczy, uprawiał ze mną (uczepioną drugiego końca liny) narciarstwo halowe.

Ze łzami w oczach opowiadałam Elke, jakie to trudne mamy początki. Pocieszyła mnie i obiecała, że Będzie dobrze. Trochę mi to poprawiło nastrój (wisielczy).

Dnia następnego umówiłam się z instruktorką na lekcje lonżowania (a potem jazdy). W niedzielę Glutek został spacyfikowany przez Ute (bez przemocy, po prostu musiał się wyszumieć). I od tej pamiętnej niedzieli wszystko powoli się zaczęło normować. Aktualnie jestem wraz z Glutem po 4 lekcji lonży. Samodzielnie już mogę pracować z młodym i powoli zdaję sobie sprawę z błędów jakie popełniam i koryguję je na bieżąco (a przynajmniej staram się). Glut zaczyna się rozluźniać i troszkę pracować w dole. Ma utrudnione zadanie, bo nadal ciągnie go niedawno zagojona rana na klacie (rozwalił sobie mięśnie do kości).

W międzyczasie zaczęliśmy wychodzić na spacerki do lasu. Podstrugałam też trochę kopyta.

Spacer w lesie

Praca z Ute

Glutek niestety ma w głowie schemat lonża + bat = bieganie w kółko bez włączania mózgu. Pracujemy nad nowym schematem. Lonża + bat = myślenie i reagowanie na polecenia bez nadmiernej ekscytacji.


czwartek, 29 stycznia 2015

Glutek już ze mną!

Wyjechał we wtorek po południu a w środę o 6 rano przyjechał do mnie! Mój prezent urodzinowy. I powiem Wam, że nie wierzyłam Asi, że jest taki cudowny jak go opisywała. No i się przekonałam, że moja przyjaciółka się nie myliła.


Glutek jest niesamowity. To młody koń a pomimo to bardzo opanowany. Uwielbia wchodzić w interakcję z człowiekiem, z przyjemnością oddaje ludziowi przywództwo. Dużo myśli! Jest tak całkiem inny niż Andaluzja. Bardzo mi to pasuje, bo Andi była mocno introwertyczna i raczej niezainteresowana ludźmi. Oczywiście można było się z nią dogadać, ale to co prezentuje Glutek, to jest rewelacja. Bardziej jest jak pies. Z psami sobie daję radę.