poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Sezon otwarty

W niedzielę wyskoczyłam z Dominiką i Olą na konie. Dzięki miłemu towarzystwu nie stresowałam się rolą kierowcy (pod tym względem jestem nieco paranoiczna). Po raz kolejny stwierdzam, że jestem zwierzem socjalnym i samotność zdecydowanie mi nie służy. W każdym razie samotność kierowcy. Teraz czekam na chętnych szaleńców, którzy chcieliby ze mną pojeździć w roli pasażera. Lepsze od skoków na gumowej linie. I za darmo!

Mojej jazdy nie będę opisywać. W każdym razie teraz, po schudnięciu tych 10 kilo, wiem co miała na myśli Sylwia, mówiąc jak ważne jest miękkie siodło. W skrócie – moje poślady mówią „ała buba”. A to tylko godzina była. I stępo-kłus. Może następnym razem wezmę aparat i może Dominika mi focięta jakieś zrobi na pamiątkę.

A propos fociąt, to Prezes dorwał się do aparatu. Najpierw zrobił urocze zdjęcie skarpetek.


Potem sfotografował maminy uśmiech w stylu kota z „Alicji w krainie Czarów".


A potem zrobił autoportret. Artysta rośnie - jak nic.

8 komentarzy:

  1. Focięta mogę robić, a wczorajsza jazda z Tobą to dla mnie zastrzyk adrenaliny. Ale taki lekki, więc można go powtarzać :)

    A zdjęcia Bu są boskie, sama bym lepszych nie zrobiła. Nie wiem, które zasługuje na pierwsze miejsce, ale chyba skarpetki. Tylko czemu, na stole siedział...?

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. A gdzie ta stadnina? W Otominie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Domi - trzymam za słowo :)
    Jaga - nie mam pojęcia gdzie masz najbliższą stajnię lub stadninę (wpisz w google jazda konna). Orientuję się tylko w okolicach stolicy/stolnicy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czemu, ale myślałam, że jesteś z Pomorza :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja konno jeżdziłam z 4 lata. Głównie w Sopocie.Czasem teren w Otominie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, to masz już wiedzę początkową o koniach, teraz jeśli chcesz odnów kontakty z tymi cudownymi zwierzakami :)
    Andaluzja jest na pomorzu, to może dlatego tak się Ci skojarzyło

    OdpowiedzUsuń
  7. oooo ja lubię zastrzyk adrenaliny, taka rajdówka z Ciebie?? ;)
    chociaż może nie... po wypadku samochodowym, w którym szaleniec zrobił sobe z mojego najkochańszego, niebieściuteńkiego, wygłaskanego fordzika garaż, stałam się jakaś bardziej krzykliwa w sytuacjach stresowych, jeszcze byś mogła źle zrozumieć ten mój krzyk, że niby na Ciebie podnoszę głos czy coś ;)
    Z fordzikiem łączyła mnie bardzo bliska więź... dużo rozmawialiśmy... szczególnie ja do niego dużo mówiłam... głównie niecenzurlne słowa.. Odkąd się poznaliśmy polubilam pić herbatę, przeważnie melisę, na uspokojenie piłam jak się często psuł...
    śliwka

    OdpowiedzUsuń
  8. Kak to na Pomorzu? To nie widzisz jej codziennie?

    OdpowiedzUsuń