Piękny dziś dzień nastał, więc uzbroiwszy się cierpliwość i instrukcję - zamotałam Iwona. I jak zamotałam to poszliśmy na spacer. Nad nami nasycone błękitem niebo, dookoła soczyście zielone krzaczory. Słowiki śpiewały a trawa szumiała. I tak w nostalgicznym nieco nastroju wędrowalismy sobie. Iwonek bawił się listkami, pojadł brzegi chusty... Zachęcona tym, postanowiłam iść dalej. Mały nie protestował. I jakie było moje zdumienie, kiedy zauważyłam że zasnął. I to było piękne.
Szkoda że nie mam jak robić zdjęć małego w chustowych spacerach. Na pocieszenie najnowsza fotka by Krzychu.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz