wtorek, 5 stycznia 2010

Sylwester na śniegu

Na Sylwka byliśmy w miejscu pełnym atrakcji. Dla nas - starszaków i dla BU. Skupię się na BU, bo nasze atrakcje są nudno przewidywalne i co się będę rozpisywać.

Przede wszystkim dzieci- dużo dzieci, wszędobylskie, ciekawskie, rozchichotane i marudzące. BU nieśmiało zerkał z wysokości naszych objęć. Oceniał sytuację i dopiero po ogarnięciu całości, decydował, czy che się włączyć w akcję, czy też nie.

Basen, niestety zdjęć nie posiadam. Na początku wył mi w ramionach. Tak pro forma, bo woda ciepła była. Potem się przyzwyczaił do tego dziwnego uczucia i zaczął rozglądać. Nie zmuszałam go do niczego, po jakimś czasie się rozluźnił a pod koniec radośnie wrzeszczał. Po trzech basenowych wizytach wyraźnie polubił wodę i myślę, że na wiosnę zaczniemy regularnie uczęszczać na basen.

A na deser były gry i zabawy na śniegu :)


Mały i duży.

Zabawa na sankach.

Bu, Pan saneczek. Mina typu - no, nareszcie jedziemy.

Mały eskimos

Uśpiłem tatę! HA!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz