wtorek, 8 czerwca 2010

Kopyta w czerwcu.

Veni, vidi i sfotografowałam.

Koniczyna biega lepiej i jakby od piętki. Mam wrażenie że zaczęła pracować strzałką (widać że linia włosów na piętce jest bliższa linii prostej niż literki v).

No i teraz zaczynamy to na co setki czytelników ;) czekają.
Andaluzja od przodu kopyta stawia bardziej na wprost.


Lewy przód. Słynne cięcia otwierające. Martwię się o tą nogę. Mam nadzieję że się poprawi strzałka. Na podeszwie widać z przodu wałek, koniczyna opiera się o niego i odciąża oderwaną przednią ścianę. Tomek z przodu mustanga nie robi, aby zwiększyć siłę dźwigni (chodzi o maksymalne dociążenie piętek), niestety odbywa się to kosztem odrywania się ściany z przodu. Cóż, ja postanowiłam ostatni raz zaufać w zakresie kopytowym i czekam na efekty. Może ktoś postronny się wypowie?


Lewa z boku. W stój Andaluzja nie dociąża piętki, albo może tak stanęła. Nie wiem, jak przyjadę na dłużej, to będę miała większą możliwość obserwacji.


I tył. Widać bardziej prostą linię włosów.


I prawy przód. Co sądzicie?


Tyłem. Według mnie wyrównuje się asymetria w piętkach i kopyto trochę mniej jest poza pionem z tej trudniejszej strony.


No i bokiem.


I co, a no to, że w tym przypadku w kosmos lecą zasady obrabiania ściany na grubość i popełnianie słynnego mustang rolla. W tyłach, nasz fachowiec, obrabia ściany na grubość, zaokrągla je i niweluje flary. Z przodami tego nie czyni. Widać na tym przykładzie, że praca z patologicznymi kopytami ma się tak do tego co się uczyłam na kursie u L.P. jak pięść do stopy.

Acha, aktualnie przebywam w domu z dziecięciem. Nie pracuję zawodowo - znaczy. I jeszcze nie wiem czy należy mi składać gratulacje, czy kondolencje. Ot zagwozdka.

2 komentarze:

  1. Hej, pierwszy z tysięcy wiernych czytelników się melduje :) Symetria białego kopyta powala! Podobnie jak fota w galopie :) :) Oby tak dalej!

    Trzymam kciuki za listewki pazurka, żeby wytrzymały robienie za dźwignię. Mamy teraz "na podwórku" przypadek przykurczu i hmmm... też trzymam kciuki za listewki, bo chłopaka trzeba mocno wyciągnąć (jeszcze niedawno stał na przedniej ścianie, kopyto jest bardzo zdeformowane - marzymy o takich pięknych sztorcach podeszwą do dołu jak u Andaluzji!). Nasz podopieczny chwilowo podkuty, własnego pazura ma jeszcze za mało (ściana - kość też! - wygięta jest w drugą stronę niż u A., podwinięta pod spód!). Zobaczymy co bedzie później, jeszcze nie wiem jak go będę strugać jak podkowa sobie pójdzie. Póki co na 2-3 miesiące prostowanie oddałam w ręce kowala i jak szalona czytam o przykurczach. Teraz ćśśś... bo jak widać tutaj też obrałam ścieżkę niezgodną z zaleceniami LP i to mocno niezgodną, za to bardziej zgodną z moją logiką...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na wieści z frontu! I zdjęcia :)
    malkontentka

    OdpowiedzUsuń