Moja skóra w tym roku postanowiła pokazać, że nie jestem nastolatką. Trądzik młodzieńczy mnie opuścił, radośnie robiąc miejsce zmarszczkom,
cieniom pod oczami i pajączkom. Nie dobrze. Z deszczu pod rynnę. Zaczęłam szukać rozwiązań. Po kilkutygodniowym internetowym odsiewaniu ziaren od plew, zakupiłam swój pierwszy dermaroller.
Dermaroller
To małe urządzonko, przypominające walec. Z
kolcami. Bardzo ważne jest żeby były one maksymalnie gładkie i ostre, żeby nie rozrywać skóry, a ją nakłuwać. Ja wybrałam
certyfikowane urządzenie z tytanowymi kolcami o długości 0,5 mm.
Opakowanie kartonowe, estetyczne, plastikowe okienko, przez które widać roller
Informacja o długości igieł, schemat rolowania i ogólne informacje
Dermaroller jest w jałowym opakowaniu
Po ściągnięciu foli, dostajemy do ręki urządzenie zabezpieczone dodatkowo plastikowym opakowaniem
Widok głowicy (jest wymienna)
Długość igiełek
Działanie
Wałkowanie, a raczej dziurkowanie twarzy powoduje lekki stan
zapalny, co z kolei powoduje pobudzenie naturalnych procesów wytwarzania
kolagenu i elastyny. Dzięki temu uzyskujemy znaczną poprawa stanu cery.
Pajączki zanikają, koloryt skóry ulega wyrównaniu, następuje wygładzenie małych
blizn i zmarszczek. Ja wybrałam igły 0,5 mm bo są najbardziej uniwersalne. Zabieg z taką długością można wykonywać co tydzień.
Wrażenia
Wczoraj zafundowałam sobie pierwsze rolowanie. Byłam nieco
przestraszona, ale okazało się że nie takie kolce straszne. Ból porównywalny z
oczyszczaniem twarzy, a nawet mniejszy. Nawet nie ból, a bardziej szczypanie.
Skóra po zabiegu była zaczerwieniona i troszkę obolała (kto się kiedyś zjarał
na słońcu ten wie o czym piszę). Pod rolkę zastosowałam serum z kwasem hialuronowym
i stabilną formą wit C KLIK. Po rolce serum eliksir winogronowy DNA KLIK
A na noc nałożyłam Innisfee White Tone up Sleeping Pack (o masce będzie kolejny wpis). Rano twarz była wypoczęta, gładsza, koloryt wyrównany, pory zwężone. Jestem zaskoczona, bo cera jest w o wiele lepszym stanie, niż na przykład po korundowym peelingu (kiedyś sobie uczyniłam krzywdę takim czymś). Będę się rolować co tydzień i zdawać relację w kolejnych wpisach.
Moje sera (używam na co dzień i pod rolkę, są świetne dla mojej wrażliwej skóry)
A na noc nałożyłam Innisfee White Tone up Sleeping Pack (o masce będzie kolejny wpis). Rano twarz była wypoczęta, gładsza, koloryt wyrównany, pory zwężone. Jestem zaskoczona, bo cera jest w o wiele lepszym stanie, niż na przykład po korundowym peelingu (kiedyś sobie uczyniłam krzywdę takim czymś). Będę się rolować co tydzień i zdawać relację w kolejnych wpisach.
Innisfee White Tone up Sleeping Pack. Jestem w trakcie testowania, na razie wygląda obiecująco.
Jak się rolować?
Krok 1.
Dokładnie myję twarz i ręce.
Krok 2.
Odkażam skórę twarzy (ja użyłam spirytusu salicylowego na
waciku), ponieważ derma rollera użyłam po raz pierwszy to go nie odkażałam,
przy kolejnym użyciu też go odkażę (przemyję spirytusem, odczekam chwilę,
przemyję przegotowana wodą)
Krok 3.
Nakładam serum (nieolejowe) pod rolkę. Zaczynam rolowanie od
czoła i powoli schodzę w dół. Cztery ruchy poziome, cztery ruchy pionowe i po
cztery na skos.
Krok 4.
Po rolowaniu nakładam serum z komórkami macierzystymi.
Krok 5.
Nie zapominam o dezynfekcji rolki J Odstawiam do statywu do
wyschnięcia. Zamykam opakowanie ochronne.
Na drugi dzień nakładam te same sera co podczas rolowania.
Uważam na słońce. Dbam o nawilżenie. Po skórze nie widać (w sensie negatywnym)
że 12 godzin wcześniej traktowałam ją kolczastym wałkiem.
Igiełki wyglądają dramatycznie,ale może faktycznie nie taki diabeł straszny...
OdpowiedzUsuńA jak cenowo takie cudo się przedstawia?
Zapłaciłam ok 50 zł (zamawiałam z Niemiec)
OdpowiedzUsuńo stąd http://vitex-shop.de/zubehoer
Dżizas... nie mogę sobie jakoś wyobrazić żeby tak nakłuwać skórę.... Daj znać jaki to ma skutek po dłuższym stosowaniu :)))
OdpowiedzUsuńOk, będę zdawać relację na bieżąco.
UsuńJestem naprawdę pod wrażeniem:)))
OdpowiedzUsuńJa też ;) Ale cóż robić, na razie koni nie ma...
UsuńByło kolejne "wałkowanie" ?? :)
OdpowiedzUsuńNa razie nie, zrobiłam sobie bubę 10% aha w toniku, okazało się że skóra nie lubi tego kwasiora. Jak się złuszczę to się pokłuję (brzmi jak wyznania masochistki).
OdpowiedzUsuńMam pytanie, czy skórę pod oczami też potraktowałaś tym przyrządem :)?
OdpowiedzUsuńTak, obszar nad kością policzkową
UsuńWitaj:) zastanawiam się nad kupnem tego dermarollera.Jak sie spisuje, widze że ostatni komentarz na blogu był w 2013 r wiec chyba po takim czasie napewno wiesz czy warto go uzywac i jakie sa efekty:)bardzo prosze o odpowiedź:)
OdpowiedzUsuń