Autkiem, gwoli ścisłości.
Koniczyna humor miała rozrywkowy. Widać metoda naturalnego rozczyszczania kopyt czyni poprawę. Niestety strzałki nadal gniją, ale walczymy dzielnie.
Może uda nam się doprowadzić nogi do stanu używalności. W każdym razie opinia, że małe zmiany prowadzą do dużych zmian - potwierdziła się. Po Janku Ciołku kopytka były ładne, ale niestety, według mnie robione zbyt drastycznie i zdecydowanie za rzadko. No i aspekt finansowy - wywalić miesięcznie na samego kowala około 1000 PLN, to jak dla mnie przesada (licząc cotygodniową wizytę).
Na początku kopytka wyglądały źle, teraz ze strugania na struganie (tfu, tfu na kaloryfer urok) jest lepiej. Dzisiaj zobaczyłam, że koniczyna SIĘ RUSZA. Galopem. Może nieco koślawo, ale bez powłóczenia nogami. Hurra!
Parę fotek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz