piątek, 17 lipca 2009

długo mnie nie było...

... bo jakoś tak wyszło...
Tymczasem Bu prawie zaczął raczkować. Na razie opanował ruch kolanek. Niestety boleśnie przekonuje się, że należy również poruszyć rączkami. Na szczęście ćwiczy głównie na super miękkim dywanie.

Dziś przyjechał do nas Ryszard i Krzyś. Krzyś przyniósł bączka z kolorowymi światełkami. Acha, to w ogóle było tak, że wlazłam do pokoju, a Krzychu do mnie czy może puścić bączka. Hmm... byłam nieco zbita z tropu, żeby nie powiedzieć skonfundowana.
Bączek to właśnie kolorowy bączek. Iwonek zaśmiewa się jak go widzi :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz