Mam idiotenaparat i nie waham się go użyć.
Gdyby nie to małe urządzenie, zdjęć dzieci, psów, koni i przyrody by nie było. Wypasiony sprzęt mojego męża (mam na myśli fotoaparat ;P) służy najwidoczniej głównie do lansowania się. I dobrze, bo w warszawce lans jest zjawiskiem powszechnym i chyba pożądanym.W ramach wspólnego spędzania weekendu wybraliśmy się stadkiem do Łazienek. Oczywiście się polansować :)
Mały BU przyciął komarka na dwie godzinki, tylko od czasu do czasu otwierając kontrolnie oko w celu szybkiego ogarnięcia sytuacji. Według mnie, mój synek ma coś z kocura.
Szybka ocena sytuacji.
Po drzemce zwiedzaliśmy park. Przepiękny o tej porze roku.
Zbieraliśmy kasztany.
I listki
A zamiast koni spotkaliśmy pawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz