poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Trzeci etat


Pierwsza praca to zawodowa, druga praca - matka i żona, a trzecia... kobyła. Dobrze że mam wsparcie, bo bym nie dała rady.
Pomykam po pracy wieczorkiem do stajni, jadę zwykle godzinę. Jestem na 19. Wyciągam kobyłę z boksu czyszczę kopyta, psikam, kombinuję z wkładkami na strzałki. Podpiłowuję kopyto tu i tam, żeby trochę je zrównoważyć. Zakładam wkładki na strzałki. Puszczam z wkładkami (niestety technika jest niedoskonała i odpadają) do karuzeli na stępa (15 minut, potem będziemy zwiększać czas). Przerwa techniczna.
Wyciągam Andi z karuzeli. Myję jej kopyta manusanem. Potem przybywa wsparcie w postaci Asi i razem dzielnie dezynfekujemy jodyną, na to mastijet, do tego gaziki (wchodzi cały gazik 10x10). A potem na solarium końskie (taka wielka lampa jak dla żółwia).
a potem na noc do boksu i na przody owijki.
Ale poprawa jest i strzałek i w ruchu.

A potem wracam do domu dokładnie na 24.00

Andi wygrzewa plecki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz