środa, 11 kwietnia 2012

O drogach donikąd


W poniedziałek wielkanocny przybyliśmy do Verden.
Ale po kolei. Albo po drodze. Bo o niemieckich drogach napiszę.
Nie są przereklamowane. Drogi od wojewódzkich (landowych) w górę są dwupasmowe. Polska w porównaniu do Niemiec jest jak tubylec z afrykańskiej wioski jarający się szklanym koralikiem do angielskiej lady ubranej w kolię z diamentów. Niestety. 

W związku z tą niezbyt szczególną sytuacją Polski proponuję naszemu wspaniałemu rządowi odwrócić kota ogonem! Zaprzestać jakichkolwiek inwestycji w drogi (poza uzupełnieniem najgorszych dziur grożących dostaniem się do środka Ziemi). Powstałe w ten sposób rozległe muzeum-rezerwat należy rozpropagować na świecie jako największa atrakcję turystyczną Polski. Wycofać z użytkowania pojazdy mechaniczne. Wrócić do transportu napędzanego siłą mięśni ludzi bądź zwierząt. Korzyści będą rozległe i wielorakie. 

1      Przede wszystkim znacząco obniżymy emisję CO2
2    Zdecydowanie spadnie ilość wypadków na drogach (koń czy krowa – zwierzę niewątpliwie rozumne, nawet w przypadku pijanego woźnicy nie zdecyduje się na czołówkę z rozpędzonym do 15 km/h, jadącym z naprzeciwka dyliżansem)
3    Nie będzie trzeba zmieniać znaków drogowych. Ograniczenia pozostaną i nareszcie będą przestrzegane! W związku z tym zmieni się postrzeganie Polaka jako dzikiego szaleńca olewającego wszelkie przepisy. Nareszcie będziemy zachowywać się poprawnie. Dodatkową korzyścią są kolejne oszczędności budżetowe.
4    Naród przestanie się niemożebnie rozłazić po świecie, a nawet jeśli nie, to rozłazić się będzie zdecydowanie wolniej. A może z nudów i więcej dzieci będzie?

To są oczywiście tylko główne korzyści, o pomniejszych nie napiszę, niech się rząd wykaże. Nie można wszystkich zasług przypisać skromnej malkontentce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz