poniedziałek, 3 września 2012

10 pękła

Jak w temacie,
przeszurałam za jednym zamachem 10 kilometrów. Bez przerwy :) Jakaż radość i euforia!!!
Nieco mina mi zrzedła, jak się okazało że tempo miałam ślimaczeeee. Jakieś 1km/8,30min.
Andrzej biega jak się nie wysili 5,50 na dłuższych dystansach.

Summa summarum. Na początek tempo dobre, nie umarłam, nie mam zakwasów, czuję się dobrze. Teraz szlifuję formę, żeby ta dyszkę przebiec w końcu, a nie przeszurać :)
Czuję to wyzwanie ;) Jak zejdę z czasem na 10 km poniżej 59 minut to zrobię imprezę :)

Stabilizatory kolanowe działają. Jest o wiele lepiej :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz