piątek, 18 marca 2011

Jak się ważyć by się nie zwarzyć

Ludzie na diecie przestrzegają swoistego rytuału – ważenia się. Porządne ważenie odbywać się musi rano, po siusiu (a jakby jeszcze po kupie, to już całkiem super hiper extra), nago, z suchą głową i najlepiej po usunięciu zbędnego owłosienia. I oczywiście przed śniadaniem. Osoby chore mają jeszcze większy wachlarz pozbywania się zbędnego balastu – proponuję się porządnie wysmarkać i wykaszleć. Zawsze to kilka deko (przy porządnej zarazie) mniej na wadze.
RATUNKU!!! Czy myśmy oszaleli?! Proponuję stuknąć się w głowę wagą, lub zważyć stojąc na głowie. Trzeba uważać żeby się nie zwarzyć na serwatkę (o…super tekst na dyktando... czy jest tu jakaś nawiedzona polonistka? Chyba nie, bo na pewno bym miała jakieś złośliwe komentarze o nadużywaniu przecinków.)

A na deser proponuję przeczytać Stephena Kinga „Chudszy”.

4 komentarze:

  1. tak, tak, to nie jest jakieś tam pitu pitu, ważenie to cały rytułał, najlepiej z relaksacyjną muzyka w tle, na wypadek gdyby szanowna Pani waga zechciała pokazać "nadwyżkę" masy tłuszczowej, której to nawdyżki nie lubimy, oj nie lubimy...
    ~śliwka~

    OdpowiedzUsuń
  2. ...a nad waga powinien wisieć gumowy młotek bezpieczeństwa... w razie potrzeby zbić szybkę i zbić wagę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam, czekam na jakiś młotek od Losu, ponieważ natrętnie ważę się codziennie (no prawie)...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaga, jeśli ważenie nie odbija się później na całym dniu, to chyba masz taki poranny rytułał. Ja bym się zastanowiła czy jest w porządku, jeśli ważenie jest kluczowym elementem dnia, jeśli spadek wagi powoduje całodniową euforię albo wzrost całodniową chandrę. Chyba próbuję przekazać, że waga ciała jako taka nie może być osią naszego życia. Bo takie skoncentrowanie się na sobie, na jednej rzeczy jest bardzo ograniczające nas.

    OdpowiedzUsuń