Na razie mój najlepszy czas to 38 minut.
No ale przecież samo czytanie o bieganiu jest nudne! Dlatego zabrałam dziś dla Was na przebieżkę aparat. Najpierw ok 800 metrów po mieście, nic specjalnego, bo biegnę wzdłuż przelotówki. Mijają mnie tiry. Te klimaty.
Potem - park. Droga w parku to ok kilometra.
Uwielbiam jesienne platany :)
Park się kończy, a ja wbiegam do lasu. Tu jest najpiękniej. Najpierw drogą między sosnami, a potem docieram do piaskowych wydm. W sierpniu kwitną na nich wrzosy.
Mój wzrok przyciągają takie oto dary lasu.
Ale trzeba patrzeć pod nogi :) las z sosnowego zmienia się w mieszany. Pojawiają się buki, które są przecudowne!
Najpiękniejszy moment. Słońce wyszło zza chmur i zalało moją biegową ścieżkę złotym światłem.
Sapiąc niczym ja :) zaniepokoiłam pana konia. Pan koń zastanawiał się czy nie zwiać, na szczęście zdecydował się zostać i jego opanowanie zaowocowało tą fotką.
Wybiegam z lasu i pokonuję jeszcze około kilometra taką ścieżką.
A potem miasteczko. Zdjęć już nie robiłam bo mi aparat wypadał z mokrej i omdlewającej ręki. Buziaki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz