poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Mietek żarłoczny

Mietek jest zakwasem żytnim.

Od 7 dni mieszkamy razem, on w słoiku a ja w saloniku. Na początku był malutki i słabiutki (Mietek nie salonik). Przez 5 dni dawałam mu jeść po łyżce mąki żytniej typ 2000 i łyżce wody. A on rósł w siłę i mężniał. Po tym czasie poszedł hibernować do lodówki, żeby wiedział kto w domu rządzi. Po dwóch dniach wyjęłam Mietka z zesłania i nakarmiłam. A potem rozdzieliłam. Lodówka dobrze mu zrobiła bo nie protestował, tylko zabrał się od razu do roboty. Drugą część Mietka znów wsadziłam do lodówki. Wychowawczo.

Do miski z Mietkiem włożyłam szklankę mąki żytniej pełnoziarnistej i dolałam nieco wody. Włożyłam w ciche i ciepłe miejsce na 8 godzin. Po tym czasie maź interesująco zaczęła musować. Musującą maź rozlałam do dwóch misek. W jednej była mieszanka mąki pszennej i żytniej, woda, sól i łyżka oleju. W drugiej - mąka ze zmielonych otrębów, woda, sól. Obie miski powędrowały na godzinkę w zaciszne miejsce, gdzie Mietek mógł pożywić się ich zawartością.

Po tym czasie wyjęłam zawartość z każdej miski i zagniotłam ciasto. Z jednej miał wyjść chleb pszenno-żytni, z drugiej chleb z otrębów owsianych, Dukankiem zwany. Chlebek wylądował w ściereczce do wyrośnięcia, Dukanek zaś w formie. Po kilku godzinach oba protowypieki pięknie wyrosły. Wsadziłam je więc do nagrzanego do 240 stopni piekarnika i czekałam, czekałam, czekałam. I się doczekałam. Ofiara Mietka nie poszła na marne.

Chlebek pszenno-żytni:




Dukanek:


4 komentarze:

  1. Chlebuś wygląda rewelacyjnie, tylko czemu Mietek ma mąkę w sobie?? Ehh.. kazdy facet to złośliwiec przebrzydły ;)
    Ale, ale... trójeczka coraz bliżej
    śliwka

    OdpowiedzUsuń
  2. Już za chwilę już za momencik :)
    Strasznie wolno teraz to idzie, ale wagę 64 utrzymywałam prawie 6 lat. To pewnie trochę potrwa.

    Nastawiłam zakwas ze zmielonej mąki otrębowej, może zadziała... Wtedy chleb będzie całkiem dukanowy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chlebki piękne, ale czemu Mietek...? Zaczynam się o Ciebie martwić; odwiedzaj częściej Andaluzję, kup sobie żółwia albo zrób Bu siostrzyczkę, bo dawanie imienia zakwasowi, nie świadczy pozytywnie o Twoim zdrowiu psychicznym ;p

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tam, ja po prostu potrzebuję zwierzątka. Andaluzja daleko to chociaż zakwas sobie pohoduję :)

    OdpowiedzUsuń