sobota, 31 sierpnia 2013

Zell am See - jestem stalową dziewczynką

Dziś krótki wpis, bo na internet czekają dzikie hordy dzieci XXI wieku z syndromem odstawiennym.

Dziś przeszurałam. Wróć. Przebiegłam - 4,2 km. Bieg był organizowany dla pań towarzyszących swoim Ironmenom. Tak żeby nam się nie nudziło ;) pomiędzy pomaganiem w zakładaniu łańcucha, numerów startowych na rower, montowaniem liczników, zapełnianiem bidonów, zapinaniu pianek i robieniu zdjęć. Acha. I gotowaniem makaronów.

Co do samego biegu, to nie wiem dokładnie ile minut (ale zeszłam poniżej 24 minut, czyli dopięłam mojego małego celu), bo nie mierzyłam czasu. Zrobiłam kolejny postęp. A na mecie byłam w naszej maleńkiej czteroosobowej grupce (która utworzyła się na ostatnim kilometrze) na pierwszym miejscu. Taka wisienka na torcie.

Oficjalne wyniki podam jak tylko je otrzymam.

Nasza grupka

Wyyyyprzeeedzammm...

I dziewczyna Ironmena

2 komentarze:

  1. Brawo! Fajna impreza, że można było w ten sposób wspierać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :) Był jeszcze Iron Kids, taki mini triathlon. Ale Bu jeszcze za mały. Pływać nie umie i rowerka nie opanował ;)

    OdpowiedzUsuń