Humor mam paskudny. Chora, przed okresem i udupiona od 3 tygodni. Sytuacja jest na tyle poważna, że mój małżonek osobiście zrobił mi prezent w postaci szminki (obok której chodziłam od miesiąca, a na którą szkoda mi było kasy). Marudziłam nad tą pomadką i musiał zapamiętać. W prawdzie zamierzał kupić tester (biedaczysko nie wiedział jak jest różnica), ale pani sprzedawczyni litościwie wymieniła go na kosmetyk właściwy.
Pomadka na mnie, color riche 163 - magnetic orange
Kolor sztyftu, pomarańczowy, lekko transparentny ze złotymi drobinkami.
Na skórze nadgarstka wygląda tak
A dla plantofili, mój storczyk :)
I z innej beczki. Udało się skorzystać z pogody i wyskoczyć na wywrotki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz