Dziś poniedziałek, zwyczajowy dzień rozpoczynania diety przez przeciętnego Kowalskiego. Ja nauczyłam się rozpoczynać wszystkie takie działania w momencie podjęcia decyzji o zmianie sposobu odżywiania. Odkładanie diety na jutro skutkuje tylko i wyłącznie niezdrowym objadaniem się. Bo przecież od jutra dieta. Jedyne co nam się udaje, to wtedy odczuć luz psychiczny związany z jedzeniem tych wszystkich obłędnie pysznych potraw, z których normalnie skubnęlibyśmy co najwyżej kawalątek. Koniec przemyśleń.
Dziś rano i w nocy lekko czułam gardło. Poza tym to jestem ciut zmęczona. I marzy mi się o poranku kawa z mlekiem ryżowym. To za (najwcześniej) tydzień. Kawę pijam wyłącznie naturalną, wszelkie jej inne rodzaje (instant czysta, instant ze zuem w proszku itp.) omijając szerokim łukiem.
menu:
- Zupa ogórkowa (starte kiszone ogórki, pietruszka, marchew, kalarepa - pokrojone w kostkę, doprawione liściem laurowym i zielem angielskim)
- 300 dag pomidorów
- Sałatka z cykorii, sałaty lodowej, suszonych pomidorów, poprawiona solą i pieprzem
- Ogórek
- Sałatka z cykorii i suszonych pomidorów, wszystko lekko posolone
- Jabłko
9 dzień
Z ciekawości się zważyłam. Szklana pokazała 57,7 kg. Dziewięć dni temu ważyłam 59,7 kg. Ale to było przed @. Tak mi jakoś wyszło, że rozpoczęłam warzywno-owocową w momencie pojawienia się okresu. Więc należy wliczyć do tych 59 kg również zgromadzoną wodę. Samopoczucie bardzo dobre, chociaż wczoraj wieczorem miałam zachcianki. Ale to przez gości w domu. Królują u mnie pyszne ciasteczka, ciasta i ziemniaki. Ale ustawiam się, że to mi szkodzi (dziadowskie nietolerancje - one również są odpowiedzialne za starzenie się ciała, a ja chcę być długo sprawna i młoda).
menu:
10 dzień
Nie czuję głodu do południa. Poza tym standardowo.
menu:
11 dzień
Dziś zgrzeszyłam kawą z mlekiem. Byłam w kawiarni i jakoś tak mi się zachciało. Pocieszam się tym, że nie miałam dużo toksyn w ciele (brak biegunek, bólów głowy i podobnych atrakcji). Poza tym to nie zjadłam torcika bezowego, rogalika i lodów. A... i ciasteczka do kawy.
menu:
- Jabłko
- 3 średnie pomidory
- 2 pietruszki (korzeń, surowe, tak sobie chrupałam)
- Puree z dyni
- Duszona cukinia z porem (doprawione zielem angielskim, listkiem laurowym, solą i pieprzem czarnym)
- Surówka z gotowanych buraków, surowego pora, korzenia pietruszki, jabłka (buraki, jabłko i pietruszka utarte na tarze), doprawione solą i octem
- 2 średnie jabłka (tym jedno o 4 w nocy, Bu mi spać nie dawał i zgłodniałam)
10 dzień
Nie czuję głodu do południa. Poza tym standardowo.
menu:
- Jabłko
- Grapefruit
- Surówka z cykorii (dwa rodzaje) suszonych pomidorów i pomidorków koktajlowych, doprawione solą
- Zupa krem z marchewek, dyni, pora, pietruszki, kalarepy
- Grapefruit
11 dzień
Dziś zgrzeszyłam kawą z mlekiem. Byłam w kawiarni i jakoś tak mi się zachciało. Pocieszam się tym, że nie miałam dużo toksyn w ciele (brak biegunek, bólów głowy i podobnych atrakcji). Poza tym to nie zjadłam torcika bezowego, rogalika i lodów. A... i ciasteczka do kawy.
menu:
- Zupa krem z marchewek, dyni, pora, pietruszki, kalarepy
- Latte machiato (bardzo niedietowa, bez cukru)
- Puree z brukselki, surówka z dwóch rodzajów cykorii, świeżym pomidorem i suszonymi pomidorami, doprawiona łyżeczką octu balsamicznego
- Grapefruit
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz