wtorek, 22 października 2013

Wychodzenie z diety warzywno owocowej edycja jesień 2013

Pierwszy dzień wychodzenia z diety niestety wyszedł mi kiepsko. A to z uwagi na Freimarkt. To takie wielkie, coroczne wesołe miasteczko organizowane w Bremen na cześć nadania praw kupieckich. A ponieważ Bremen należało do Hanzy - było silnym miastem kupieckim, to i impreza jest zorganizowana z rozmachem. I chociaż Hanzy już nie ma, to impreza została (a pierwszą imprezę ludziska zorganizowali w 888 roku, to chyba najdłużej organizowana biba na świecie - muszę sprawdzić). Jak co roku, można było zjeść słynne currywursty, ryby, frytki, ciastka, pączki, precle i zapić to trunkami przeróżnymi. A potem wsiąść na karuzelę. Rozwiązanie wprost stworzone dla bulimików.

I przyznam się że skusiłam się na kawałek waty cukrowej i dwa trójkąciki pizzy. Nie źle, ale i też nie za dobrze (nietolerancje, haha, pizza to zuo dla mnie i pewnie dlatego ją uwielbiam). Na karuzelę nie wsiadłam, bo całą forsę przepuścił Bu :)

Za to ten tydzień będzie wzorowy. Jak wychodzę z diety? Dalej gotuję praworządne, owocowo-warzywne dania. Do tego kasza gryczana (fajna, bo rozgrzewa organizm). Mięsko od środy (kurczak). I od środy trochę tłuszczów.

Do tego zamierzam w tygodniu robić dwa dni czystej diety warzywno owocowej, żeby utrzymać to co mi się udało osiągnąć. A konkretnie to:

Pas

Udo

I z profilu

I jeszcze podsumowanie z okazji utraconych 10 kilogramów od momentu pierwszego tegorocznego pomiaru.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz