Odnalazłam swój sposób.
Wczoraj nakładałam hennę z amlą na ponad 8 godzin. I nie przesuszyłam włosów. Dziś wieczorem nieco zmaltretowane po wietrze, deszczu i znoszeniu czapki wyglądają tak:
Zwykle walczyłam z przesuszem pohennowym około tygodnia. A teraz udało mi się ominąć ten etap i już od razu mogę się cieszyć miękkimi i mięsistymi włosami.
1. Rozpuściłam ok 1/4 szklanki masła kakaowego, dodałam 125 gram henny z amlą, pomieszałam
2. Dodałam ciepłej wody do konsystencji gęstej papki i odstawiłam w ciepłe miejsce (kaloryfer) na 4 godziny
3. Umyłam włosy szamponem bez silikonów i innych obciążaczy, zawinęłam w koszulkę
4. Do mieszanki henny dodałam 2 łyżki maski bez silikonów i obciążaczy (w tym przypadku Bingo Spa 40 ekstraktów)
5. Na wilgotne włosy nałożyłam hennę, założyłam czepek a na to jeszcze czapkę antygwałtkę (zrobię sobie w niej kiedyś zdjęcie, to się dowiecie czemu antygwałtka)
6. Trzymałam na głowie 8 godzin
7. Wypłukałam hennę z włosów
8. Umyłam włosy odżywką Kallos Latte
9. Wysuszyłam suszarką
Włosy są miękkie, lekko wilgotne.
Włosy rzeczywiście przepięknie wyglądają. Mnie się takiego cudu jeszcze nie udało dokonać.
OdpowiedzUsuńJa biorę taką Müllerową hennę (ich marki), rozpuszczam (a raczej mąż mi rozpuszcza) w czarnej herbacie, jak ostygnie to na jakąś 1 - 2 godziny zakładam. Dłużej nie mogę jakoś wytrzymać :)
8 godzin... szok :)
Mieszkasz daleko ode mnie (Bonn)?
Niedersachsen...
Usuń