wtorek, 31 marca 2015

Poszliśmy z Bu na wagary

Jakiś czas temu rozmawiałam z Bu o ważnej polskiej tradycji szkolnej - Dniu Wagarowicza.
Bu, jak to Bu, usłyszał i przypomniał mi po kilku miesiącach. I oto wczoraj, z wyrzutem zapytał mnie, czemu nie obchodziliśmy Dnia Wagarowicza!
Słowo się rzekło (wszak tradycje kraju przodków kultywować należy) i tak oto wczoraj poszliśmy wspólnie na wyprawę. Do stajni.

Synek obiecał matce, że będzie się mnie słuchał i nie będzie. Pierwszą atrakcją była podróż autobusem (oraz emocje związane z zajęciem miejsca z tyłu pojazdu - dzieciaki mają chyba w kodzie źródłowym zaprogramowaną żądzę jazdy na ostatnim siedzeniu). Dotarliśmy na miejsce. Enzo spał rozwalony na słomie. Kiedy weszliśmy do boksu raczył otworzyć oko. Na początku Bu zachowywał bezpieczny dystans, ale w ostateczności przekonał się i przytulił do Enzulowego łba. Cudnie potem urosła pewność siebie Iwonka, kolejny strach został nadgryziony. 

Odstawiliśmy konia na wybieg i zabraliśmy się za czyszczenie boksu. Nawet nie spodziewałam się, że Bu się tak zaangażuje. Machał widłami i wynosił kupy do taczki. Sprzątanie kuwety Enzo z Iwonkiem, to była z mojej strony głównie walka, żeby uniknąć ciosu widłami ;) Zajęło nam to tyle czasu, że doczekaliśmy lekcji woltyżerki. Bu strasznie chciał spróbować. I tę część dnia mam uwiecznioną na zdjęciach i filmikach. 




I filmiki :) 


2 komentarze:

  1. Cześć :) Znalazłam jeden z Twoich postów z roku 2013 dotyczący zabiegu kriolipolizy, któremu się wówczas poddałaś. Czy jesteś zadowolona z efektów?
    Na stronach internetowych różnych gabinetów kosmetycznych są podane ceny '1 przyłożenia', czyli jeśli zdecydowałabym się na zabieg na uda mam rozumieć, że potrzebuję 2 przyłożeń? Czy jeszcze więcej, tak żeby objęły całe uda dookoła? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłka, żyjesz? ;-) Pozdrawiam serdecznie!
    Edyta

    OdpowiedzUsuń